

Te dwie okładki są świetne!
Dziękuję!
Zapraszam Was do świata, gdzie mały staw ma wielkość oceanu, a pewna dziewczynka żyje w świecie pełnym magii. Jest jeszcze chłopiec. Chłopiec, który wszystko to przeżył, a wspomnienia zacierają się nie bez powodu.
Z twórczością Neila Gaimana miałam już styczność czytając "Dym i lustra" - zbiór świetnych opowiadań. Dlatego też byłam przygotowana na to fenomenalne spotkanie, które zaprzątało ostatnio mój czas. Mało tego. Byłam przekonana, że autor mnie nie zawiedzie. I nie zawiódł w najmniejszym calu! "Ocean na końcu drogi" to kolejna świetna książka, która zaskoczyła mnie jednym... Małą liczbą stron - zbyt małą.Ostatnio często wpadają w moje ręce książki, których głównymi bohaterami są dzieciaki, w dodatku są to książki napisane w czasie przeszłym i, muszę przyznać, że taka forma przedstawienia świata książki bardzo przypadła mi do gustu. Zazwyczaj zaczytuję się w książkach, które są przedstawiane w teraźniejszości i jestem przyzwyczajona właśnie do takiej perspektywy. Jednak - jak mówię - forma wspomnień bardzo mi się spodobała. Zwłaszcza, że została przedstawiona przez jednego z najwybitniejszych żyjących pisarzy fantasy.
Co prawda początek Oceanu rozpoczyna dorosła osoba, jednak cała reszta jest opowiadana z perspektywy siedmioletniego chłopca, z którym przeżywamy wspaniałą przygodę. Wszystko jest jednym wielkim wspomnieniem naszego narratora, który wraca do przeszłości, cofając się aż o 40 lat i opowiada nam niewiarygodną, i wciągającą historię, która oczarowała mnie totalnie.
Nie jest nowością, że Gaiman pisze niezwykle klimatyczne powieści - z tym nie można się kłócić. Dlatego pierwszym, co mnie uwiodło - był właśnie klimat. Baśniowo - mroczny, który wypełnia książkę po brzegi i, który czuć w każdym słowie. "Ocean na końcu drogi" to jedna z najbardziej magicznych książek, jakie dane mi było czytać. Poznając ją, czytelnikowi ciężko jest odróżnić, co jest prawdziwe, a co magiczne. Neil Gaiman ma niebywałą wyobraźnię, której pozazdrościć może mu zapewne każdy z nas. Wielki pokłon dla autora za to, jak wspaniale tworzy swoje dzieła. Co wezmę jego książkę do ręki, to wydaje mi się jeszcze lepsza od poprzedniej. Niebywałe.
"Kiedy już trochę pożyjesz na tym świecie , zaczynasz wiedzieć różne rzeczy."
Świat światem, ale powiedzieć trzeba coś również o bohaterach, jakie wykreował na potrzeby książki autor. Poznajemy bardzo charyzmatyczne i eteryczne osobowości, które czarują czytelnika swoją egzystencją już od samego początku ich znajomości. Poznając dojrzałego mężczyznę, który przysiada nad małym stawem i wspomina niezwykłe chwile ze swojego dzieciństwa wiedziałam, że jego opowieść będzie niebywała. W przeszłości nasz główny bohater jest niepozornym małym chłopcem, dla którego książka jest najlepszym i jedynym przyjacielem. Wszystko się jednak zmienia, kiedy poznaje pewną żywiołową i tajemniczą dziewczynkę imieniem Lettie, która wprowadzi go do niebezpiecznego magicznego świata. Pozytywnymi postaciami są również panie Hempstock. Czarny charakter też jest rewelacyjnie stworzony, a to co wyczynia w świecie tego małego chłopca, jest wprost nie do opowiedzenia... Nic tylko czytać!
Jestem pod wrażeniem niniejszej lektury i z pewnością jeszcze kiedyś do niej powrócę. Klimatyczna, wciągająca... Świat dopracowany w najmniejszych detalach. Całość w mrocznej tonacji, momentami poruszająca, na pewno poetycka i, z całą pewnością baśniowa...Nie mylcie jednak tej baśni, z baśniami czytanymi dzieciom do snu. Nie zostaje mi nic innego, jak tylko polecić.