środa, 13 listopada 2013

"Wilcza księżniczka" Cathryn Constable



Sophie wraz ze swoimi przyjaciółkami, Marianną i Delfiną, ma wspaniałą okazję do wyrwania się ze swojej nudnej angielskiej szkoły dla dziewcząt. Gdzie? Do Rosji! Prawdą jest, że Sophie już od dawna marzyła o odwiedzeniu tego pięknego kraju. Jest pełna entuzjazmu i nie może się doczekać, aż dotrze na miejsce. Wszystko idzie zgodnie z planem do czasu, kiedy dziewczęta zostają wyrzucone z pociągu w jakimś podejrzanym miejscu, gdzie telefony nie łapią zasięgu, a w pobliżu nie ma żywej duszy… Co teraz zrobią przyjaciółki? Czy ktoś im pomoże? Zapewne Sophie inaczej wyobrażała sobie tą podróż.

Ze mną to jest tak, że jak widzę wilki, to głupieję… Dlatego jak usłyszałam tytuł „Wilcza księżniczka” i zobaczyłam wilki na okładce, musiałam dorwać tę baśniową powieść i przeżyć przygodę tytułowej wilczej księżniczki. Niestety przygoda ta nie była tak porywająca, jakbym sobie tego życzyła, a główna bohaterka była strasznie irytująca. Ten fakt i kilka innych aspektów oczywiście wpłynęło na niniejszą recenzję.

Rosja, wilki i zima – te trzy elementy w jednej książce? To będzie coś! – taka była moja pierwsza myśl. Jednak kiedy zagłębiłam się w lekturę, musiałam z przykrością stwierdzić, że początek był nudny, co wywoływało u mnie chęć odłożenia książki i zabrania się za czytanie czegoś ciekawszego. Nie poddałam się jednak tej myśli i brnęłam dalej w fabułę. Mniej więcej po przeczytaniu setnej strony zaczęłam się bardziej interesować przygodą bohaterów, a czytanie nie szło mi już tak opornie i męcząco jak na początku. Myślałam, że będzie coraz lepiej, ale… No właśnie, zawsze jest jakieś „ale”. W tym wypadku był nim powrót nużących i nieciekawych scen, które znowu wzbudziły we mnie niechęć do pokonywania dalszej wędrówki z Sophie i jej koleżankami.

Fabuła? Niestety do bólu przewidywalna. Nie zaskoczyło mnie nic. Wszystko praktycznie było podane czytelnikowi na tacy. Szkoda, gdyż liczyłam na jakąś tajemniczość, porywającą przygodę… Chyba nie można mieć wszystkiego. Muszę jednak przyznać, że ogólny zamysł autorka miała dobry. Baśniowy klimat da się wyczuć, ale dopiero gdzieś tak w połowie książki. Niemniej jednak patrząc na piękną i skrzącą się srebrem okładkę, można domyśleć się, że książka nie jest zwyczajną młodzieżówką. Powiedziałabym, że pani Constable pisała tę opowieść o księżniczce z myślą o czytelnikach w przedziale mniej więcej od dziesięciu do piętnastu lat. I sądzę, że właśnie im powinna się spodobać najbardziej.

O postaciach słów kilka: Sophie jako główna postać w „Wilczej księżniczce” od samego początku była naiwną, głupiutką i irytującą nastolatką, która we wszystkim widziała dobro i piękno. Sądzę, że autorka przesadziła z tą szlachetnością, którą wypełniła Sophie aż po brzegi. Mnie osobiście takie postaci męczą niesłychanie i nie lubię o nich czytać. Bohaterowie drugoplanowi byli, moim zdaniem, dużo bardziej dopracowani, wyraziści i charyzmatyczni. Nie powiem nic więcej o nich, gdyż z żadnym się jakoś szczególnie nie zżyłam, a co więcej, sądzę, że szybko o nich zapomnę.

Po pierwsze, przepiękna Rosja, która niestety w książce jest blaknącym dodatkiem i oprócz mdłych opisów nie ma w niej tego klimatu, który bardzo sobie cenię i którego łaknę w książkach, gdzie akcja rozgrywa się w tym pięknym państwie. Zwłaszcza zimą! Po drugie, bardzo autorka poskąpiła opisów miejsc, nad czym bardzo ubolewam. Niemniej jednak ta namiastka rosyjskiej atmosfery podobała mi się. Nie usatysfakcjonowała, ale była chyba – oprócz wilków – największym plusem „Wilczej księżniczki”.

Jeśli chodzi o podsumowanie całości… „Wilcza księżniczka” nie jest wybitnym dziełem literackim. Jest przeciętna. Prawdą jednak jest to, że miło spędziłam z nią czas, ale jakoś nieszczególnie mnie porwała. Posiada wiele niedociągnięć, które przyciągnęły moją uwagę i nie pozwoliły w pełni odczuć przyjemności z czytania. Przyjmijmy, że język był prosty i zrozumiały, ale mało obrazowy, przez co moja wyobraźnia nie działała tutaj na wysokich obrotach, gdyż ciężko było mi sobie coś wyobrazić przez te lakoniczne opisy miejsc, wydarzeń i postaci. Czy polecam? Mniej wybrednym czytelnikom mogę polecić. Bardziej wybrednym, czyli takim jak ja – odradzam.

Recenzja napisana dla portalu literatura.juventum.pl
Dziękuję!


16 komentarzy:

  1. Jakoś od samego początku mnie do tej książki nie ciągnie. Przyznaję się bez bicia, że zwracam uwagę na okładkę, która w tym przypadku w połączeniu z tytułem kojarzy mi się z książką dla dzieci. Być może kiedyś po nią sięgnę, ale jeśli tylko zdarzy mi się okazja dorwania jej w bibliotece lub pożyczenia od kogoś;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przekonywała mnie, tym bardziej po nią nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolejna recenzji tej książki, którą przychodzi mi czytać, a która nie jest zbyt pozytywna. Chyba to rzeczywiście przeciętniak ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety, jest przeciętniak... Gdyby nie ta przewidywalność i głupiutka bohaterka oraz skąpe i niezbyt klimatyczne opisy Rosji zimą - to książka byłaby o wiele lepiej oceniona :)

      Usuń
  4. Właśnie ocaliłaś mój portfel. Ok, nie portfel, kupię inną książkę. Tak czy inaczej - dzięki Ci! Właśnie miałam zamawiać Wilczą księżniczkę, również kocham wilki, a wizja Rosji zimą naprawdę jest zachęcająca. Spodziewałam się więc czegoś klimatycznego i mimo banalnego tytułu i okładki krzyczącej: dla nastolatków, chciałam kupić tę książkę. Przewidywalną fabułę bym zniosła, gdyby została odpowiednio ujęta, ale w tym przypadku... znajdę sobie coś innego.
    Dzięki za odwiedzenie od feralnego zakupu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że pomogłam. Sądzę, że warto zakupić inną książkę, gdyż ta - jak widać - jest przeciętna i sądzę, że nie byłabyś zadowolona z zakupu :) A już niebawem będzie ją można wygrać u mnie w konkursie (w pakiecie z innymi książkami). Zapraszam, jak tylko dojdzie mi reszta na konkurs, to od razu organizuję :)

      Usuń
  5. Mam nadzieję, ze kiedyś będę miała szansę przeczytać tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Na przeciętniaki nie mam czasu, więc sobie odpuszczę ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Konkurs? Na pewno wezmę udział. :D
    Zamiast Wilczej księżniczki zdecydowałam się na Łzę Lauren Kate. Może to okaże się lepszym wyborem. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mam ją na półce, więc za niedługo ją na pewno przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Przeczytana i znalazło się w niej kilka cytatów wartych przepisania. Fabuła niestety mocno przewidywalna. Gdybym trafiła jednak na nią jako młodsza czytelniczka (tak około wieku bohaterów), to myślę, że mogłaby mi się spodobać :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Czytam początek Twojej recenzji i myślę: "Fajna książka", ale potem... No cóż, nie chcę już jej przeczytać,a przynajmniej nie będę jej szczególnie szukać. :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Cóż, nie miałam specjalnej ochoty na tę książkę, a po Twojej recenzji już kompletnie nie mam wątpliwości, że nie sięgnę po tę lekturę, chyba, że dorwę ją u kogoś, bo widzę, że mogę żałować wydania na nią pieniędzy :)
    Dziękuję Ci za uratowanie moich cennych pieniędzy przed zmarnowaniem na coś tak nijakiego. Nie znoszę mdłych, przesłodzonych i nieporadnych głównych bohaterek... :)
    Pozdrawiam,
    Nika (z Między Stronami, ale na tym mailu mam youtube'a i moje playlisty, więc... Nie chce mi się przelogowywać żeby dodać jeden komentarz :D)

    OdpowiedzUsuń
  12. Kupić nie kupię, ale jakby była w bibliotece to czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Yyy... liczyłam na coś lepszego :/

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że książka okazała się klapą, choć czytałam bardziej przychylniejsze recenzje. Motyw Rosji jest piękny i bardzo lubię go w książkach, do wilków też mam sentyment. Może poszukam jakiejś lepszej książki :)

    OdpowiedzUsuń