środa, 16 kwietnia 2014

"Karmazynowa korona" Cinda Williams Chima




Tysiąc lat temu dwoje młodych kochanków zostało zdradzonych - dla Algera Waterlowa oznaczało to śmierć, dla Hanalei, królowej Fells, życie bez miłości. Teraz ponownie królestwo Fells zdaje się drżeć w posadach. Młoda królowa Raisa ana'Marianna ma poważne problemy z utrzymaniem pokoju nawet w murach własnego zamku. Napięcia między czarownikami a klanami sięgnęły zenitu. W sytuacji, gdy sąsiednie królestwa próbują wykorzystać wewnętrzne waśnie w Fells do własnych celów, Raisa liczy na zjednoczenie swojego ludu przeciwko wspólnemu wrogowi. Jednakże równie groźnym przeciwnikiem może być ten, którego królowa darzy uczuciem.
Poruszanie się wśród meandrów polityki nigdy jeszcze nie było tak niebezpieczne, a dawny herszt ulicznego gangu Han Alister wydaje się wzbudzać wrogość zarówno klanów, jak i czarowników. Jego jedynym sojusznikiem jest Raisa. Han nie potrafi oprzeć się uczuciom wobec niej, choć wie, że to igranie z ogniem. Niebawem Han odkrywa tajemnicę, uważaną za dawno zapomnianą - informację o takiej mocy, że może zjednoczyć ludność Fells. Czy zabierze ten sekret do grobu, nie zdążywszy go wykorzystać? Wstrząsająca prawda przysłonięta powtarzanymi przez tysiąc lat kłamstwami w końcu wychodzi na jaw w tym błyskotliwym zakończeniu serii o Siedmiu Królestwach.


Nie! Tylko nie to! Dlaczego to ostatnia księga? Nie chcę się żegnać z Hanem i Raisą. Z Amonem, Tancerzem Ognia, Cat i tym podstępnym, ale uroczym Micahem. Nie chcę! Ale, niestety, muszę. Czytanie „Karmazynowej korony” było dla mnie przyjemnością, a nawet – mogę śmiało napisać – wprost pokochałam serię „Siedmiu Królestw”, wszystkie księgi razem wzięte i każdą z osobna. Przejdźmy jednak do konkretów.

Legenda o Królu Demonie i królowej Fells, Hanalei, zdaje się zataczać krąg. Tyle, że tym razem demonem jest Han Alister, a królową Fells – Raisa ana’Marianna. Dwoje młodych ludzi, którzy mają za sobą bagaż doświadczeń, a przed sobą trudne wybory. Han, niegdyś znany jako Bransoleciarz i herszt ulicznego gangu, obecnie jako Czarownik ubiega się o stanowisko Wielkiego Maga.

Zacznę może jednak od oceny niebywale interesującego i wciągającego świata Siedmiu Królestw, jaki stworzyła Cinda Williams Chima. Opisy miejsc i postaci są tak realistyczne, że dzięki nim możemy sobie wyobrazić, iż znajdujemy się w Fells i przeżywamy wszystko równie mocno jak bohaterowie. Każdą porażkę, upadek, wzniosłe chwile, rozdzierające serce… Jestem wprost zachwycona i zarazem oszołomiona sposobem, w jaki autorce udało się to uchwycić i przekazać odbiorcy. Po przeczytaniu pierwszych trzech ksiąg miałam wrażenie, że znam każdy najmniejszy i najciemniejszy zakamarek królestwa: zarówno w zamku, koloniach, jak i w Łachmantargu. W czwartej księdze Chima ujawniła kilka nowych miejsc, mam tutaj na myśli chociażby skarbiec Królów Obdarzonych Mocą. Muszę przyznać, że jest to jedyna książka, której opisy świata, przygód i ważnych miejsc tak bardzo mi się spodobały. W dodatku ciągłe intrygi, walki, magia, miłość, przyjaźń i wartka, wciągająca akcja… Jednym słowem: rewelacja!

Drugą wisienką na torcie są postaci, którymi również mam zamiar się zachwycać. Pokochałam tę historię całym sercem i nie mam się do czego przyczepić. Wracając jednak do bohaterów… Han Alister to jedna z najlepiej stworzonych postaci, jakie znam – zapewne już to pisałam w ostatniej recenzji, ale nie mogę tego nie powtórzyć. Nic nie poradzę na to, że jego postać oczarowała mnie całkowicie. Z jednej strony autorka przedstawia go jako zbira i złodzieja, zaś z drugiej ukazała nam delikatną naturę chłopaka, który potrzebuje miłości i opieki. To wszystko sprawia, że Han jest niezwykle urzekający. Raisa, jako postać kobieca, jest odpowiedzialną i dobroduszną królową, którą wszyscy kochają, ale potrafi również pokazać pazurki i powalczyć o swoje. Ma własne zdanie i nie da sobie w kaszę dmuchać. Ponieważ bardzo lubię takie postaci, Raisa zaskarbiła sobie bardzo szybko moją sympatię. Tancerz Ognia, serdeczny przyjaciel Hana, który jest dla niego jak brat, zrobi wszystko dla swojego druha (z wzajemnością oczywiście). To postać bardzo sympatyczna, o ile nie najsympatyczniejszą. Skrywa pewne sekrety, które, kiedy już ujrzą światło dzienne, zaskoczą niejedną osobę. Cat, oddana przyjaciółka Hana i ukochana Tancerza, jest strasznie narwaną dziewczyną, a jej urok polega na ciętej ripoście. Ponadto dla bliskich jej osób zrobi dosłownie wszystko. Mogłabym tak wymieniać i opisywać wszystkie postaci, ale sądzę, że jest to zbędne. Jeśli chcecie poznać resztę osobliwych bohaterów, to sięgnijcie po książki Cindy Williams Chimy.

Mówi się, że zakończenie serii powinno być jej ukoronowaniem. Niewątpliwie „Karmazynowa korona” nim jest. W tej części wszystko zostaje wyjaśnione, wszystkie zagadki stają się jasne, nie ma rzeczy niedopowiedzianych. Żałuję, że nie będę już mogła poznać dalszych losów moich ukochanych bohaterów, ale z drugiej strony uważam, że przeciąganie serii to nie najlepsze rozwiązanie i jestem w pełni usatysfakcjonowana tym, co mam. Na sam koniec pragnę Was zachęcić gorąco do zapoznania się z wszystkimi księgami „Siedmiu Królestw”, ponieważ jest to seria, obok której nie można przejść obojętnie.


Recenzja napisana dla literatura.juventum.pl



8 komentarzy:

  1. Nie poznałam jeszcze tej serii, zapowiada się ciekawie, ale... właśnie ma co do niej niejasne odczucia, może kiedyś się skusze z ciekawości :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Seria fajna a mi został włąsnie jeszcze tylko ten tom do przeczytania :) chociaż jakoś ciągnie mnie do ponownego przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Pierwszy tom czeka na półce, drugi zamówiony i czeka na wysyłkę. Narobiłaś mi apetytu na tę serię. Już nie mogę się doczekać, by się zaczytać. :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście i ja miałam problem z pożegnaniem się z bohaterami tej serii - to wspaniała opowieść :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cała seria jeszcze przede mną. Na pewno kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Strasznie chcę przeczytać tą serię, lecz, jak na złość, nigdy nie mogę znaleźć w księgarni.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam Króla Demona, będę muiała w końcu dorwać Wygnaną królową i dalsze części :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Przestań chwalić tak "Siedem królestw", bo z każdą kolejną Twoją recenzją książek z tej serii mam ochotę rzucić wszystko i biec do księgarni! Na pewno kiedyś przeczytam, po prostu muszę!
    Z przyjemnością informuję Cię, że zostałaś nominowana do LBA :) Więcej u mnie: http://recenzentka-carrie.blogspot.com/2014/04/liebster-blog-award-1.html

    OdpowiedzUsuń