Dziękuję!
Już nic nie miało znaczenia, bo właśnie w tej chwili jej życie się skończyło. Życie i małżeństwo, które okazało się tak bardzo koszmarne, tak zakłamane, że już sama nie wiedziała, czy chociaż przez chwilę rzeczywiście było prawdziwe.
Historia dwojga młodych ludzi, którzy po krótkiej znajomości postanawiają się pobrać, rozstając się jednocześnie z wcześniejszymi partnerami. Wkrótce po ślubie Piotr zaczyna być agresywny. Kiedy dochodzi do pierwszego poronienia otwarcie obwinia Ankę o tę sytuację. Kobieta pod wpływem szoku przechodzi krótkie załamanie nerwowe, podczas którego traci kontakt z rzeczywistością.
O tej książce naczytałam się samych pozytywów. Nie spotkałam się z negatywną opinią, więc nastawiłam się na coś naprawdę dobrego. Zapowiadało się naprawdę dobrze, ale... Z przykrością muszę stwierdzić, że mnie niestety do siebie nie przekonała. A dlaczego?
Zacznijmy od tego, że autorka podjęła się ciężkiego i w zasadzie trudnego tematu, jakim jest przemoc domowa. Ta fizyczna i psychiczna. Pomysł na plus, jednak jeśli chodzi o przedstawienie, to niestety, ale nie czuję się przekonana. Wszystko jest powierzchowne, mało realne i tak jałowo przedstawione. Spodziewałam się tych emocji, o których pisali inni... Oczekiwałam tego "wow", ale nie otrzymałam ani tego, ani tego. W dodatku główna bohaterka jest jedną z najbardziej irytujących i głupich, jakie dane mi było poznać. Serio. Przeczytacie, a zrozumiecie. Zawsze drażniła mnie ta dziwna, przesadzona nieporadność, naiwność i głupota głównych bohaterek. Anka jest hm... Nie wiem sama nawet jak ją określić, ale doprowadzała mnie do białej gorączki swoim zachowaniem. Nie poczułam do niej ni krzty sympatii. Niestety.
Jeśli chodzi o czarny charakter, czyli męża Anny, Piotra, to muszę przyznać wielki plus autorce. Bardzo dobra, porządna i konkretna kreacja jego osobowości od początku do końca. Jeśli miałabym wybierać postać, która do mnie przemówiła, to zdecydowanie byłby to Piotr. Nie zrozumcie mnie źle, to potworny, człowiek bez krzty szacunku dla własnej kobiety, ponadto na pewno ma coś z psychiką nie tak. Niemniej jest - jak już wspomniałam - konkretny. A nie mdły jak główna bohaterka.
Przejdę do tego, dlaczego ta książka nie wywołała we mnie jakichś konkretnych emocji. Rozumiem, że to debiut autorki i nie zarzucam jej tego, że nie rozwinęła tego wątku tak, jak moim zdaniem powinien zostać rozwinięty. Wszystko jest powierzchownie przedstawione i tak, cóż... za szybko. Brakuje mi psychologicznego ujęcia sprawy molestowania i gnębienia. Owszem, są opisy (krótkie, a czasem jałowe) odnośnie czynów, jakich Piotr dokonywał, ale brakowało mi tego czegoś. Ja naczytałam się wielu książek, w których były podobne wątki i były one przedstawione bardzo dobrze. Dlatego mam porównanie, więc sądzę, że ta lekka krytyka nie jest bezpodstawna i nie wynika z braku znajomości tematu.
Jako, że to debiut Natalii Nowak - Lewandowskiej, to sądzę, że następnym razem będzie lepiej. "Pozorność" mnie niestety nie przekonała. Ale kto wie, może Was przekona?
Jeszcze nie wiem, czy przeczytam. Książka przemawia do mnie średnio, ale staram się dać szansę każdemu autorowi :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy post :)
Początkowo byłam tą książką bardzo zainteresowana. Jednak przeczytałam kilka recenzji które sprawił, iż nie zauważyłam w tej lekturze niczego nadzwyczajnego. Twoja opinia tylko mnie w tym utwierdziła.
OdpowiedzUsuń