Dziękuję!
Skłam, a dopadnie cię ciemność…
„Moja siostra musi mi ufać. Musi mnie kochać, żeby mi ufać. Muszę być godna miłości, nieustannie”.
Na pogrzebie matki Quinn dokonuje niewiarygodnego odkrycia. Ma siostrę bliźniaczkę, Piper, podobną do niej jak dwie krople wody. Ale dlaczego siostry zostały rozdzielone? Dlaczego Piper mieszkała z rodzicami w pięknym domu, podczas gdy Quinn, niczym niebezpieczne zwierzę, zamknięto u babci w Dartmoor?
Przed siostrami stopniowo odkrywa się mroczna przepowiednia. Z czasem staje się jasne, że jedna z nich kłamie.
Mroczna, fascynująca, magiczna – Teri Terry zauroczy każdego.
Okładka? Obłęd! Przód, tył i ten grzbiet. Serio, świetna robota. Jednak te oczy... Niepokojące i muszę przyznać, że trzymam ją schowaną, bo przyprawia mnie o ciary! Spodziewałam się, że treść książki będzie równie mocna, jak okładka. I muszę przyznać, że treść była niepokojąca i działała na wyobraźnię, ale nie do końca było tym, czego się spodziewałam...
Są dwa rudzielce. Identyczne, nie do odróżnienia. Siostry bliźniaczki, które zaraz po urodzeniu zostały rozdzielone. Potrzeba była taka, by obie były jak najdalej od siebie. Dlaczego? Dobre pytanie. Dlatego, że chociaż wyglądem dziewczyny kompletnie się od siebie nie różnią, to osobowościami i czymś magicznym, już tak. Narracja jest prowadzona dwutorowo, co jest ogromnym plusem tej książki, ponieważ dzięki niej wiemy jaka jest Piper, a jaka Quinn. Prócz tego, widzimy jedną, oczami drugiej i zagłębiamy się w ich świat.
Skoro zaczęłam o postaciach, to szczerze powiedziawszy sama nie wiem którą dziewczynę polubiłam bardziej. Z początku, gdzieś tak do połowy książki lubiłam Piper i byłam zła na Quinn za to, jak wparowała w życie P. i się w nim panoszyła. Później jednak, kiedy poznałam obie bohaterki lepiej, zmieniłam zdanie i przeszłam na stronę Quinn. Te dwie postaci wiodą prym, zarówno na okładce, jak i w treści. W zasadzie poboczni bohaterowie są totalnie przyćmieni. Zack mógłby być bardziej dopracowany, bo przez całą treść plątał się i był mdły jak flaki z olejem. Niewiele wnosił do całości, a szkoda, bo gdyby autorka poświęciła jego postaci więcej czasu, mogłoby być naprawdę super.
Jeśli chodzi o wątek magiczny, to tutaj również czegoś mi brakowało. Uważam, że autorka mogła go bardziej dopracować. Mało mi tutaj porywającej akcji, która by mnie zauroczyła i sprawiła, że na przedramionach pojawi się gęsia skórka. Owszem, wiedźmie sprawy, sny, paranormalny wątek były fajne, ale ja mam niedosyt. Mam nadzieję, że kolejne książki Teri zostaną u nas wydane i będę mogła się przekonać, czy pozostałe mnie nasycą. A tymczasem...
Ja nabyłabym tę powieść dla samej okładki. Serio, na żywo jest jeszcze ładniejsza. Jeśli lubicie książki o wiedźmach, czarownicach, magii i o zagadkowej treści, to sądzę, że Księga kłamstw może Wam się spodobać. Ja pomimo kilku "ale", jestem zadowolona z lektury i czekam na kolejne książki autorki.
Okładka jest genialna! Nie mogę się napatrzeć na jej zdjęcia! Zapewne jak tylko ją gdzieś znajdę to ją przygarnę <3
OdpowiedzUsuńhttps://wroclawianka-czyta.blogspot.com/
Okładka jest faktycznie cudowna. Ogólnie wydaje mi się, że wydawnictwa coraz bardziej się starają :) Chętnie przeczytałabym tą książkę.
OdpowiedzUsuńhttp://pomiedzyrozdzialami.blogspot.com/?m=0
Powiem ci ze to juz druga dzisiejsza recenzja, ktora czytam na temat tej ksiazki. Juz gdzies mialam stycznosc z takim watkiem i nie do konca do mnie przemowil.. moze kiedys po nia siegne. Ale nie jestem do konca do niej przekonana .
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie
bookwormpl.blogspot.com