Dziękuję!
Rodzice Eden Munro rozwiedli się już kilka lat temu, i od tego czasu dziewczyna nie widziała swojego ojca. Teraz jedzie z Portland do Santa Monica w Kalifornii, by spędzić lato z nim i jego nową rodziną: żoną i jej trzema synami, z których każdy jest obdarzony silnym charakterem. Najstarszy z nich, Tyler Bruce, to zbuntowany nastolatek o wybuchowej naturze i wybujałym ego, kompletne przeciwieństwo przyrodniej siostry. On i jego paczka biorą Eden pod swoje skrzydła, pozwalając jej doświadczyć zupełnie nowych dla niej przeżyć – imprez, plażowania i… łamania zasad. Tyler pozostaje dla niej zagadką, a im bardziej stara się go rozgryźć, tym mniej o nim wie i tym bardziej czuje, że rodzi się między nimi coś więcej. A przecież nie powinna interesować się swoim przyrodnim bratem w ten sposób. To zakazane!
Ale jak powstrzymać uczucia, których nie da się opanować?
Książka Estelle Maskame, to taka typowa młodzieżówka. Sięgnęłam po nią, ponieważ chciałam przeczytać coś lekkiego i niezobowiązującego. Coś, przy czym nie będę musiała za bardzo myśleć - tak, wiem jak niefajnie to brzmi. Niemniej, "Czy wspominałam, że cię kocham?" idealnie sprawdziła się na tę daną chwilę. Chociaż sądzę, że jest to powieść, na tak zwany "raz", więc jeśli szukacie, bądź spodziewacie się po niej czegoś głębszego, to... Szukajcie dalej.
Omawiany w tym tekście tytuł przywiódł mi na myśl "O krok za daleko" autorstwa Abbi Glines, gdzie wątek jest niemal identyczny. Jednak porównując te dwie powieści: niebo a ziemia. Maskame o wiele lepiej stworzyła swoją powieść, a przede wszystkim postaci. Jak w "O krok za daleko" główna postać bardzo mnie irytowała, tak w "Czy wspominałam, że cię kocham?" dużo mniej. To samo tyczy się obiektu westchnień głównej bohaterki.
Główny temat może niektórych razić. Wiecie, dziewczę zakochało się w swoim przyrodnim bracie. Ale zaraz, zaraz! Przecież nie łączą ich żadne więzy krwi, ani żadna zażyłość z dzieciństwa. Jeśli więc z tej strony patrzeć, to wszystko powinno być ok. Aczkolwiek, ja rozumiem, że nie każdy będzie na tyle tolerancyjnie podchodził do tej sprawy i na starcie skreśli niniejszy tytuł. Sądzę jednak, że warto dać szansę czemuś nowemu.
Wiecie co, ja ogólnie nie przepadam za tego typu miłostkami, ale zapewne gdybym miała dużo mniej lat, sądzę, że mogłaby mi się bardzo podobać. I dlatego też polecam ją głównie nastolatkom.
Tak! Idealna książka jak wspominałaś na wyłączenie mózgu. Przydałby mi się teraz. Geografia mnie atakuje z każdej strony. 😣
OdpowiedzUsuńPrzydałby mi się dzisiaj taki czasoumilacz :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
Ja z ciekawości do niej zajrzę
OdpowiedzUsuńEch, a ja myślałam, że dobra, kontrowersyjna książka z tego wyszła.
OdpowiedzUsuńLekka, niezobowiązująca? Czasem potrzebuję chwili odpoczynku od cięższych lektur, a i muszę się przyznać, że lubię sięgnąć po coś o wręcz banalnym klimacie amerykańskich nastolatków. Co prawda wolałabym dostać ten temat w bardziej kontrowersyjnym przebraniu, ale kiedyśtam sięgnę, zobaczę, nie obiecuję.
OdpowiedzUsuńZapraszam do mnie na recenzję "Co, jeśli"!