Dziękuję!
Na imię mi Zack to pierwszy tom serii "Herkules" autorstwa pisarskiego duetu: Mons Kallentoft i Markus Lutteman
Wszyscy bohaterowie zrodzili się z tragedii.
Leży w ciemnościach. Kiedy chce wstać, uderza się w głowę. Próbuje usiąść, ale to niemożliwe.
Chropowate drewno.
Z każdej strony.
To trumna? Pogrzebali mnie żywcem?
Próbuje poruszać nogami; zauważa, że może nimi swobodnie przebierać.
Zawadza o coś udami. Wygląda na to, że nogi wystają ze skrzyni.
Co to takiego? Gdzie ja jestem?
Słychać warczenie.
W mieszkaniu w Sztokholmie zostają znalezione cztery brutalnie zamordowane Azjatki. Piątą, poważnie okaleczoną, ktoś porzuca pod szpitalem. Obrażenia kobiety wskazują, że została zaatakowana przez psy.
Dwudziestosiedmioletni Zack robi błyskotliwą karierę w policji. W ciągu dnia jest pełnym pasji nadkomisarzem w Jednostce do Zadań Specjalnych. W nocy ucieka od rzeczywistości, ćpając po klubach. Dobrze wie, że długo tak się nie da, ale bolesne wspomnienia z dzieciństwa sprawiają, że wciąż balansuje na skraju przepaści. Po piętach depczą mu śledczy z wydziału spraw wewnętrznych. A on wspólnie z koleżanką po fachu próbuje rozwiązać zagadkę najpotworniejszych morderstw we współczesnej historii Szwecji. Czy mają do czynienia z chorobliwą nienawiścią do kobiet, rasizmem, a może z handlem ludźmi? Pewne jest jedno: zginą kolejne kobiety, jeżeli nie uda im się odnaleźć mordercy.
Zacznę od tego, że jak nigdy nie miałam parcia na kryminały, tak teraz czytałabym je i czytałabym. Kryminał musi być jednak niebywale dobry, żebym chciała doczytać go do końca. W przypadku książki "Na imię mi Zack" nie wiem jak ja do tego doszłam, że cały czas byłam przekonana, iż to książka młodzieżowa. Nie pytajcie, sama się z siebie śmieję. Ale powiem Wam, że bardzo się cieszę, że otrzymałam taką, a nie inną historię. Jestem bardzo usatysfakcjonowana dawką zbrodni, jaką zaserwował mi duet pisarski Mons Kallentoft oraz Markus Lutteman. Powiem: panowie, czapki z głów, głównie za Zack'a!
Jak już wyżej wspomniałam, kryminał musi być niebywale dobry. Ktoś pewnie zapyta: no dobra, niebywale dobry, ale co to znaczy? A znaczy to tyle, że musi nas trzymać od samego początku, do samego końca w napięciu. Musi sprawić, że będziemy chcieć rozwiązać sprawę wraz z bohaterami, a sprawa w "Na imię mi Zack" nie jest łatwa, a czasami nawet mrożąca krew w żyłach. I po trzecie, musi być przekonujący. A od siebie dodam, że i bohaterowie muszą nas do siebie przyciągać. I właśnie to wszystko ma niniejsza powieść.
Jak ja się cieszę, że nie jest to jednotomowa historia! O tym zapewne powinnam wspomnieć na samym początku, ale co tam. "Na imię mi Zack" to tom rozpoczynający serię "Herkules", której już jestem wielką fanką. Zakończenie pierwszego tomu było idealnym wstępem do kontynuacji, na którą mam nadzieję - nie będę musiała długo czekać.
Sama nie wiem jak mam określić główną postać... Zack nie należy do postaci, które można wrzucić do określonego, tak zwanego "wora". Jest pełen sprzeczności. Nie jest to typ słodziaka, chociaż... Kurczę, czasami nim się staje. Głównie jednak jest takim twardzielem, który często podejmuje się ryzykownych akcji, często przy tym ocierając się o śmierć. Coś w stylu "przybijam żółwika Panu/Pani z Kosą". Jest to zabawny, narwany, dwudziestosiedmioletni chłopak, który wiele przeszedł w swoim życiu. Chłopak, którego bardzo polubiłam, bo nikogo nie udaje. Możecie się ze mnie pośmiać, bo tak mówię o postaci fikcyjnej, ale sądzę, że zapalony czytelnik, zapalonego czytelnika zrozumie.
I na koniec te zbrodnie. Wiele opisów było tak obrazowych, że... Dużo brutalności, krwi i tego typu rzeczy. Dlatego nie polecam młodszym czytelnikom. Trochę drażniło mnie wymienianie tych wszystkich marek i nazw z metek, ale zauważyłam, że skandynawscy autorzy lubują się w takich niepotrzebnych detalach. Niemniej jest to jedyny i malusieńki minusik, jaki mogłam znaleźć w książce.
Z wielką przyjemnością czytałam Twoją recenzję - książka czeka na mnie w domu i w najbliższych dniach się za nią zabiorę, a teraz to po prostu nie mogę się doczekać! :3
OdpowiedzUsuńKsiążka wydaje się ciekawa - na razie nie mam ochoty na tego typu tematykę, ale jeśli zmienię zdanie, to na pewno będę miała na uwadze ten tytuł. :)
OdpowiedzUsuńŁadna okładka, ale tematyka zupełnie nie w moim guście.
OdpowiedzUsuń