wtorek, 3 listopada 2015

"Bohater wieków" Brandon Sanderson


Dziękuję!

Czy zabicie Ostatniego Imperatora, by obalić Ostatnie Imperium, było właściwym krokiem? Wraz z powrotem zabójczej formy wszechobecnych mgieł, wzmagającymi się opadami popiołów i coraz potężniejszymi trzęsieniami ziemi, Vin i Elend zaczynają mieć wątpliwości. Przed wieloma laty Zniszczeniu – jednej z pierwotnych istot, które stworzyły świat – obiecano prawo do unicestwienia wszystkiego, co istnieje. Teraz, gdy Vin została podstępem nakłoniona do uwolnienia go ze Studni Wstąpienia, Zniszczenie pragnie wyegzekwować swoje prawo.
Nie wiem czy się cieszyć, czy smucić, że to już koniec. Zrobię więc to i to. Cieszę się, że miałam możliwość poznać cykl "Ostatnie imperium". Była to niesamowita przygoda, pełna fantastycznej akcji i zupełnie nowego świata. Pokochałam ten cykl i smutno mi z tego powodu, że to już koniec. Nie będzie moich cudownych bohaterów. Etap zamknięty. Ale mam ten luksus, że będę mogła do nich wrócić i zacząć przygodę z Vin i Elendem od samego początku. Będę mogła przeżyć to wszystko na nowo i zapewne na nowo ujrzę wiele rzeczy, których nie dostrzegałam wcześniej. Brandonie Sanderson, uwielbiam Twoje dzieło!

Jeśli macie ochotę, zapraszam do zapoznania się z moją opinią na temat poprzednich tomów:


Tak wiele działo się w poprzednich tomach, że myślałam, iż autor już nie jest w stanie mnie zaskoczyć. Jak bardzo się myliłam! Sanderson ma niewątpliwy talent twórczy. Naprawdę (już wspominałam to kilka razy) mam wielki szacunek do tego pisarza, który w niesamowity sposób i z niesamowitą lekkością rozkochał mnie w swoich dziełach. 

Postaci od samego początku mnie do siebie przekonały, gdyż są bardzo wyraziste. Co prawda autor ich nie oszczędza, rzucając im pod nogi kłody coraz większych rozmiarów. Ba! Nawet uśmiercił kilka z nich. Bardzo podoba mi się to, że nie są jednowymiarowe. Przechodzą duże zmiany, zarówno w wyglądzie, jak i w zachowaniu. Ich charaktery się umacniają - jeśli mogę to tak określić - co nadaje historii swoisty "smaczek". Dlatego jeśli chodzi o kreację bohaterów, to oceniam ją bardzo wysoko.

Świat przedstawiony w cyklu "Ostatnie imperium" jest światem fantastycznym (wiem, Ameryki nie odkryłam). Jako czytelnik, który pochłaniał/pochłania w głównej mierze większość książek fantasy, sądziłam, że nic mnie już nie zaskoczy. Kolejny raz się myliłam! Allomancja, to coś, z czym nie miałam wcześniej styczności. Brandon Sanderson ma ogromne pokłady wyobraźni i umiejętnie je wykorzystuje.

W książkach fantasy jest wiele tak zwanych "opisówek" miejsc, historii, legend itp. Ja ogólnie nie przepadam za przydługimi opisami, jednak jeśli są one ciekawe, to wciągają mnie bardzo, przez co chcę jeszcze i jeszcze. Na szczęście Sanderson wie jak pisać, żeby zniewolić czytelnika swoim "piórem". Dlatego z przyjemnością zatraciłam się w opisach oraz dialogach. W "Ostatnim imperium" jest dużo powagi, ale i sporo humoru. Inteligentne dialogi i interesująco przedstawiony krajobraz oraz obraz postaci. Nic dodać, nic ująć. Naprawdę nie jestem w stanie przedstawić Wam najmniejszego minusa tej powieści, ponieważ żadnego nie znalazłam. Dlatego...

Gorąco polecam Wam ten cykl. Jeśli lubujecie się w fantasy, spodoba Wam się seria "Ostatnie imperium". 

8 komentarzy:

  1. Też już jestem po lekturze tego tomu i czuję taaki smutek, że to już koniec! :(
    Genialna seria.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja nie o recenzji napiszę a o zdjęciu - piękne Ci wyszło! Te kolory mnie zahipnotyzowały *__*

    OdpowiedzUsuń
  3. Po przeczytaniu tej recenzji i poprzednich, które podlinkowałaś, nie mogłem się powstrzymać i zakupiłem całą trylogię! Co Internet robi z ludźmi :D

    OdpowiedzUsuń
  4. To nie koniec, w przyszłym roku MAG ma wydawać następne powieści z tego cyklu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale nie będzie już Elenda i Vin :)

      Usuń
    2. Będą inni bohaterowie i historie:) Najważniejsze, że spod pióra Sandersona:)

      Usuń
    3. To fakt, który mnie cieszy. Jednak ja ubolewam w tym poście nad tym, że nie będzie moich ukochanych bohaterów, z którymi się zżyłam... pociesza mnie jedynie to, że "ulubię" sobie nowych :D

      Usuń