Potrafi przywoływać demony, ale czy zdoła wygrać wojnę?
Fletcher, uczeń wioskowego kowala, odkrywa przypadkiem w sobie rzadki wśród ludzi talent do przyzywania żyjących w innym wymiarze demonów. Fałszywe oskarżenia o zbrodnię zmuszają chłopaka do ucieczki z rodzinnej wsi. Wraz ze swym własnym demonem, Ignatiusem, Fletcher trafia do Akademii Vocanów, gdzie podobnie jak on utalentowani młodzi ludzie ze wszystkich warstw społecznych królestwa studiują sztukę zaklinania magicznych istot. Wyczerpujący kurs ma na celu wykształcić studentów na magów bojowych, którzy dołączą do wojsk królestwa Hominum toczących krwawą wojnę z dzikimi, bezlitosnymi hordami orków. Tymczasem jednak nad nowymi przyjaźniami chłopaka zbierają się ciemne chmury. Wśród uczniów akademii narasta rywalizacja. Mając pewne oparcie jedynie w Ignatiusie, Fletcher musi dokonywać wielu trudnych wyborów. W dodatku coraz więcej wskazuje, że w rękach chłopaka spocznie los całego królestwa…
Ostatnio trafiają w moje łapki same rewelacyjne książki z wątkiem fantasy. Normalnie żyć, nie umierać. A omawianego dzisiaj Summonera pokochałam patrząc na samą okładkę. Treść mnie powaliła na kolana i... Ja chcę drugi tom! Teraz, już natentychmiast!
Tak polubiłam historię jaką stworzył Matharu, że ciężko mi napisać niniejszą opinię. Sama nie wiem, co w niej zawrzeć, i żeby to jeszcze wszystko miało ręce i nogi... Spróbuję, bo aż grzech nie napisać nic o tej książce, która na pewno skradnie serce niejednemu czytelnikowi. Ot co!
Wiedziałam już nieco, czego się spodziewać. Głownie mam na myśli to, że domyślałam się, iż będzie tutaj dużo magii i interesujących momentów, ale również to, że będę śledziła poczynania nastoletniego chłopaka. Poprzeczkę postawiłam wysoko, a Matharu wraz ze swoją książką ją przeskoczył w bardzo dobrym stylu. Mam za sobą naprawdę ogrom powieści z wątkiem fantasy i wiem czego w takich powieściach szukać. Przede wszystkim główny bohater musi posiadać tak zwane to "coś". W zasadzie, w większości takich powieści, albo w większości tych, które ja czytałam, głównymi bohaterami są nastolatkowie. Nie przeszkadza mi to tylko wtedy, kiedy bohater nastoletni wykazuje swoim postępowaniem dojrzałość emocjonalną. I tutaj Fletcher, główna postać w Zaklinaczu jest nakreślona bardzo fajnie. Fletcher to dojrzały, pracowity i odważny chłopak, który posiada szereg zasad, którym jest wierny.
W książce "Summoner. Zaklinacz" nie tylko Fletcher jest wyrazistym bohaterem... Nie. Jest ich cała masa, począwszy od orków, przez krasnoludy, a na elfach skończywszy, albo właściwie nie skończywszy, bo sądzę, że autor nas jeszcze zaskoczy! Nie mogę zapomnieć o Ignatiusie, którego pieszczotliwie nazywam Ignasiem. O kim mowa? A widzicie na okładce tego słodkiego, czerwonego stworka? To demon. Aczkolwiek, jeśli się nie zaczepia jego i jego pana, to jest niegroźny. Chyba.
Zaznaczę również, że "Summoner" jest debiutanckim utworem Taran Matharu. Wielkie wow i w ogóle pokłon. Już kilka razy spotkałam się z debiutanckim dziełem, które wywołało u mnie ciary i niewątpliwie ten tytuł należy do niniejszego grona. Wyobraźnia na ogromną skalę. Wykorzystanie jej bardzo owocne.
W zasadzie nie ma tu się czemu dziwić, skoro autor na platformie wattpad.com, gdzie publikował rozdziały o Fletcherze i zdobył tym samym... UWAGA! 7 milionów czytelników. Sukces ogromny. Mam nadzieję, że i w Polsce ta książka odniesie taki sukces, bo ja chcę, żeby u nas wydano każdą jedną część o zaklinaczach. Zresztą sami zrozumiecie, jak przeczytacie.
Wiem, jestem nudna. Ostatnio wiele książek Wam zachwalam i polecam. Mam to ogromne szczęście, które sprawia, że w moje ręce wpadają (dobra passo trwaj!) świetne powieści. Dlatego z całym sercem polecam Wam ten fenomenalny debiut. Kupujcie, czytajcie i zarażajcie wszystkich wkoło miłością do Zaklinacza.
Pewnie ze dwa lata temu jeszcze bym po tą książkę sięgnęła, ale teraz już mnie do młodzieżowego fantasy nie ciągnie niestety. Ale dobrze wiedzieć, że w tym gatunku znajdują się jeszcze porządne książki ;)
OdpowiedzUsuńMoja przyjaciółka aż tak bardzo nie zachwalała tej książki XD Wręcz przeciwnie uznała ją za średnią, a co się tyczy mnie - osobą która dopiero zaczyna przyjaźń z fantastyką - będę musiała sama przekonać się na własnej skórze czy niniejsza powieść jest AŻ taka dobra. Twoje argumenty trafiają do mnie, wiec mam nadzieję że nie zawiodę się ;)
OdpowiedzUsuńTaaak, "Początek" to świetna książka, cudowny debiut i ogromny sukces! :D Zdecydowanie polecam.
OdpowiedzUsuńPS. Organizuję konkurs, w którym tę książkę można wygrać (i "Klejnot" Amy Ewing) - przepraszam za autoreklamę, ale z TAKIMI książkami trochę trudno mi się powstrzymać :)
http://wantescape.blogspot.com/2015/10/konkurs-rocznicowy.html
E tam wcale nie tak nudna, po prostu tak jak napisałaś, trafia do Ciebie wiele dobrych książek ;) Na tę również mam chęć.
OdpowiedzUsuńNominowałam Cię do My Little Pony TAG :) Mam nadzieję, że odpowiesz :D
OdpowiedzUsuńhttp://myslamipisane.blogspot.com/2015/11/my-little-pony-tag.html
Muszę rozejrzeć się za tą książkę, jednakże nie wiem czy mi przypasuje. Od jakiegoś czasu odchodzę od czytania książek młodzieżowych i zwyczajnie mi się nie podobają - za pewnymi wyjątkami :)
OdpowiedzUsuńMam ogromną chęć zagłębić się w treść tej książki. Mam nadzieję, że niedługo mi się to uda.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i zapraszam do mnie :*
http://klaudiaczytarecenzuje.blogspot.com/
Ostatnio nie czytam fantastyki, a strasznie za nią tęsknię. Z przyjemnością poznam Zaklinacza! W dodatku wydanie jest przepiękne :-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Mam coraz większą ochotę na tę powieść, słyszałam o niej wiele dobrego! Tylko mój portfel zbankrutuje przez kolejne nowe książki XD
OdpowiedzUsuńPozdrawiam moment-for-book.blogspot.com
A jak dla mnie ta książka jest słaba. Czytałam to, a widziałam już inne książki, które były praktycznie takie same. W "Zaklinaczu" nie ma nic takiego, co sprawiłoby, że bym się tym zachwyciła. W gruncie rzeczy ta książka nie wywołała we mnie żadnych emocji...
OdpowiedzUsuńPrzejmujesz się! Pozytywne recenzje nie są złe, byleby nie zachwalać gniotów :)
OdpowiedzUsuńFabuła jak dla mnie opiera się na oklepanym aż do bólu schemacie.
OdpowiedzUsuńPo prostu banalne i niezbyt wydumane połączenie Eragona z pokemonami. Książka niczym nie zaskakuje a niektóre fragmenty doprowadzają do szału swoim nierealistycznym tradycyjnym przedstawieniem.
Nawet geografia opiera się na szablonie który znamy już od dawna(między innymi z eragona): Na górze lasy elfów, po lewej ocean, na dole orki, po prawej pustynia a pośrodku ludzie.
Nie jestem zachwycony i totalnie nie rozumiem o co ten szum.