czwartek, 3 listopada 2016

"Nie poddawaj się" Rainbow Rowell

Dziękuję! 
Ulubiony książkowy bohater znanej z „Fangirl” Cathy powraca z własną historią.

Simon Snow rozpoczyna właśnie ostatni rok nauki w Szkole Czarodziejów w Watford. Nie żeby przez ostatnie kilka lat jakoś bardzo się podszkolił – wciąż słabo radzi sobie z różdżką, w dodatku nieustannie coś podpala albo sam wybucha. Na domiar złego porzuca go dziewczyna, a jego mentor nie daje znaku życia. Simon zupełnie nie wie, dlaczego akurat on uznawany jest za najpotężniejszego czarodzieja, skoro każde z jego życiowych przedsięwzięć to porażka.
Ale gdy w Świecie Magów zaczyna wrzeć, Simon musi sprostać wyzwaniu i zapanować nad sytuacją. Nie pomaga przeczucie, że Baz, jego współlokator, a zarazem największy wróg, prawdopodobnie knuje coś za jego plecami.
„Nie poddawaj się” to powieść o magii, duchach, miłości i tajemnicy. Jest w niej tyle pocałunków i sekretów, ile można się spodziewać w książce Rainbow Rowell, autorki „Fangirl”, ale pojawia się tu znacznie więcej wampirów i innych potworów.


Jak zapewne wiecie, albo i nie, książka "Fangirl" bardzo, ale to bardzo mi się podobała. I opowiadanie, którego fragmenty poznałam właśnie w tej książce, również przypadło mi do gustu. Nie wiedziałam (słaby research), że wydano również książkę, w  którym prym wiedzie opowieść o Simonie Snow! Wszyscy, zarówno za granicą, jak i w Polsce byli podekscytowani tą książką i zachwalali ją bardziej czy mniej. Dlatego i mnie zachciało się poznać świat Simona z zupełnie innej strony. Czy spodobał mi się ten punkt widzenia? Zobaczcie sami...

Muszę przyznać, że nie od początku wczułam się w fabułę. Trochę mi to zajęło, może nawet trochę więcej, niż trochę. Ta książka jest inna od tych, które do tej pory czytałam. Oczywiście chodzi mi o twórczość Rainbow Rowell. Bardzo lubię styl tej autorki i prócz jednej, wszystkie polubiłam. Z "Nie poddawaj się" miałam pewien problem. Ciągle zastanawiałam się czy ten świat magów mi odpowiada, czy też nie do końca. Owszem, całość oceniam na plus, jednak nie do końca przekonałam się do tego świata. Jeśli ktoś lubi młodzieżowe książki tego typu, to zapewne "Nie poddawaj się" przypadnie mu do gustu. Mnie czegoś brakowało...

Jeśli chodzi o postaci - są one bardzo sympatyczne i nieźle wykreowane. Jest tutaj wątek homoseksualizmu, który mnie nie przeszkadzał, ale jeśli kogoś to razi, to sądzę, że powinien sobie odpuścić lekturę. Chociażby dlatego, że nie jest to wątek poboczny, a główny, więc wiele wokół niego się dzieje. Mnie on nie przeszkadzał, wręcz przeciwnie. Sądzę, że był mocnym plusem książki. Autorka w bardzo fajny sposób go przedstawiła i jestem zadowolona, że nie zrobiła tego w sposób ostentacyjny.

Jest jeszcze sprawa fan fiction, które według wielu czytelników jest mocno odczuwalne i często widziałam/słyszałam porównania do Harry'ego Pottera. Ja sama porównania nie mam, bo HP nie czytałam. Dlatego też, nie odniosę się do porównania, ale wspomnieć trzeba. Niemniej nie uważam, żeby takie porównania były czymś złym. 

Zawsze w książkach Rowell cenię sobie lekkość pisania, co przyczynia się do czerpania przyjemności z czytania. Cenię sobie również kreację postaci, zabawne dialogi i klimat, jaki autorka tworzy w swoich powieściach. To wszystko również w tej powieści jest jak najbardziej na plus.

9 komentarzy:

  1. A myślałam, że jestem jedyną osobą, która nie czytała HP! ;-) Dobrze wiedzieć, że jest nas więcej... Twórczości Rowell nie znam, ale mam zamiar to zmienić.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jak dotąd żadnej książki tej autorki, ale myślę, że czas to zmienić

    OdpowiedzUsuń
  3. Autorkę lubie, jej książki są idealne na odstresowanie, wiec pewno i po tę sięgnę. Podobno wiele osób się na niej zawiodło, ale sama chciałabym sobie wyrobić opinię ;)
    Pozdrawiam!
    Fan of books ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Książka czeka, a nauka nie potrafi. Dlaczego? Jednak w weekend chyba rzucę wszystko dla książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie zainteresowała mnie ta książka - lubię fantastykę (wampiry, demony), ale ostatnio fantsty (magia, czarodzieje)jakoś mnie mniej kusi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja czytałam jedną książkę tej autorki i jakoś mnie nie przekonała, więc jakoś nie sięgam po inne jej książki. :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja jakoś ciągle nie mogę się przekonać do tej autorki, a "Nie poddawaj się" zdecydowanie zniechęca mnie tym podobieństwem do "Harry'ego Pottera". Serię czytałam i nie wiem, czy nie odebrałabym tego jako skopiowanie pomysłu. Tę książkę na razie sobie odpuszczę, ale za to mam zamiar w najbliższej przyszłości sięgnąć po "Fangirl" :)

    OdpowiedzUsuń