Czasem badania genetyczne są przyczyną katastrofy, a nie przełomu.
Gdy w Mieście Krokodyli dochodzi do krwawego stłumienia pokojowej konferencji asymilacyjnej, nikt jeszcze nie podejrzewa, do czego doprowadzi konflikt między Miastem Krokodyli a Twierdzą Kimerydu. Organizatorce konferencji, Annie Guiteerez, antropolog z Uniwersytetu Krokodyli, udaje się zbiec z samego centrum zamieszek i uratowana przez strażnika wąwozu Tyrsa Mollinę, pół człowieka, pół raptora, trafia do rezydencji burmistrza Twierdzy – Teobalda. W obliczu niedawnej rzezi i wiszącej w powietrzu rewolucji nawet zatajenie prawdziwego powodu przybycia pani profesor do Twierdzy Kimerydu wydaje się nieistotnym szczegółem. Na jaw wychodzą bowiem znacznie bardziej przerażające fakty, sprawiające, że żadne z miast Afryki Południowo-Wschodniej nie może dłużej pozostać obojętne wobec krzywdzących wpływów Europy i hegemonii cesarza Brytanika. Usilna chęć przypodobania się Cesarstwu Europy nagle gaśnie zastąpiona determinacją i pragnieniem odzyskania autonomii kraju Złocistych Piasków.
Jakiś czas temu przybyła do mnie książka z przepiękną dedykacją od Magdaleny Pioruńskiej. Książka, której byłam ogromnie ciekawa. Wszyscy na Instagramie ją zachwalali, pomyślałam sobie, że raz - dinozaury, to jest to! I dwa, muszę sprawdzić o co ten cały szum. Kiedy Magda do mnie napisała z propozycją zrecenzowania, nie zastanawiałam się nawet przez chwilę. Poza tym autorka jest naprawdę świetną i zabawną osóbką, z którą fajnie się gada prywatnie, więc tym przyjemniej czytało mi się jej książkę. Książkę, która naprawdę nie odbiega niczym od dobrych zagranicznych tytułów fantastycznych czy przygodowych, ale o tym nieco niżej...
Pierwsze co, to dinozaury. Chyba nie czytałam jeszcze niczego (a przynajmniej sobie nie przypominam), co byłoby o dinozaurach i ba! O wątku, w którym ludzie mają w sobie coś z dinozaurów. Serio, czadowe! Przynajmniej dla mnie bardzo. Z ogromnym zainteresowaniem pochłaniałam wszystko, co dinozaurowate w tej książce. Poza tym oryginalnym wątkiem, znalazłam również interesujące relacje między bohaterami. Z relacjami gejowskimi miałam już styczność w literaturze i kompletnie mi to nie przeszkadza, ale wiem, że są ci wrażliwsi, których może to razić. Dlatego zaznaczam, że taki kontrowersyjny element się tutaj znajduje i nie jest to "gdzieś tam w tle", ale dotyczy to kluczowych bohaterów. Jest też coś kompletnie nowego, z czym do tej pory się w literaturze nie spotkałam i o czym Wam nie powiem... Przeczytajcie i zobaczcie sami.
Rudi poleca :D |
Bohaterowie... Oj, ci bohaterowie. Tak szalonego zestawu jeszcze nie poznałam (chyba). Te osobowości Pioruńskiej, to jest tak fajny misz masz, że ciężko to ogarnąć, ale nie sposób nie polubić, a nawet pokochać! Tyrs na pewno zwraca uwagę i to bez dwóch zdań. Natomiast miałam mały problem: teamTyrs czy teamTycjan. Wiecie, Tycjana nie mogłam rozgryźć. Z początku przybiłam mu łatkę czarnego charakteru... Później mi się to zmieniło, ale jednak coś z tej czerni chłopak ma. Dlatego tak mnie do niego ciągnęło. Tuliusz, człowiek zagadka. Człowiek o dwóch twarzach - dosłownie. Lubię go, ale nie pałam jakimiś wygórowanymi uczuciami. I jest ona. Anna. Bohaterka, której niestety nie polubiłam. Nie wiem, było w niej coś takiego, co mnie z lekka irytowało. Nie przeszkadzała mi, ale była mi w sumie obojętna.
Twierdza Kimerydu to taka nasza petarda. Ma fajnych, różnych, charakternych bohaterów. Ciekawą akcję, ciągle coś się dzieje. Autorka bardzo fajnie wykreowała świat pełen dinozaurów i fantastycznych istot. Jest humor, jest szok... Sądzę, że książka Magdaleny Pioruńskiej jest godna uwagi i osobiście polecam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz