piątek, 7 lipca 2017

"Tysiąc odłamków ciebie" Claudia Gray


Rodzice Marguerite Caine są słynni ze swoich przełomowych odkryć w dziedzinie fizyki. Światło dzienne ujrzał właśnie najbardziej niezwykły z ich wynalazków, pozwalający przeskakiwać pomiędzy wymiarami i mogący zrewolucjonizować naukę. Wtedy jednak ojciec Marguerite zostaje zamordowany, zaś sprawca – jego przystojny, małomówny asystent Paul – ucieka do innego wymiaru.
Marguerite nie zamierza pozwolić, by człowiekowi, który zniszczył jej rodzinę, uszło to na sucho. Wyrusza w pościg za Paulem przez różne wszechświaty, za każdym razem przeskakując do innej wersji samej siebie. Ale po drodze spotyka alternatywne wersje dobrze znajomych ludzi – w tym Paula, którego życie coraz ściślej splata się z jej życiem. Niebawem będzie musiała zacząć się zastanawiać, czy Paul naprawdę jest winny – i co czuje jej własne serce. Później zaś odkryje, że prawda o śmierci jej ojca jest o wiele bardziej złowroga niż się tego spodziewała. Tysiąc odłamków Ciebie zabiera czytelników w podróż po zachwycająco złożonych wszechświatach, gdzie los jest nieunikniony, prawda jest nieuchwytna, zaś miłość pozostaje największą z tajemnic. 


Tysiąc odłamków ciebie, za granicą przyjęła się bardzo dobrze. U nas, z tego co widzę po opiniach czytelników, różnie. Jedni bardzo ją sobie chwalą, inni zaś niekoniecznie. Po trochu zgadzam się i z tymi na "nie" i z tymi na "tak". Okładka piękna, opis zapowiadający ciekawą przygodę, a treść łudząco przypomina mi Trylogię Czasu, autorstwa Kerstin Gier. Te skoki w czasie, zachowanie bohaterów, ogólnie - główna bohaterka. Trylogię czasu bardzo, ale to bardzo lubię. Czytałam ją dwa razy, stąd to śmiałe stwierdzenie, tudzież porównanie. Niemniej Tysiąc odłamków ciebie, jako nieco odgrzany kotlet, podany na nowo, nie smakuje już tak, jak ten świeży...

Książkę czyta się naprawdę świetnie i szybko. Autorka ma przyjemny styl i to się czuje od pierwszej strony. Ja na ten przykład, nie zauważyłam, kiedy dobrnęłam do dwusetnej strony! Tak mnie pochłonęła treść. Było ciekawie, zajmująco, obiecująco. Szkoda, że autorka bardziej nie rozwinęła wątku przeskoków w czasie, a mniej nie skupiła się na relacjach miłosnych swoich nastoletnich bohaterów. To jest element, którego wiele osób się czepia i ja również się go czepnę. Chociaż z drugiej strony nie odczuwałam go tak intensywnie, jak niektórzy wspominali. Spodziewałam się, że przez większość czasu będzie dramat trójkątu miłosnego, a tutaj wcale nie było tak przesadnie. Może główna bohaterka mieszała zanadto tym, że sama nie wiedziała czego, a raczej kogo chce. Niemniej, jakoś specjalnie mnie to nie irytowało.

Bohaterowie książki są sympatyczni, czasem nieporadni, ale to z winy wydarzeń w jakie się wplątali. Główna bohaterka ciutkę naiwna, ale mogę jej to wybaczyć, ponieważ nie irytowała mnie w ogóle, a jak zapewne wiecie, jestem wymagająca jeśli chodzi o charaktery bohaterek książkowych. Fajnie wykreowane postaci książek młodzieżowych, to jest to! A Claudia Gray moim skromnym zdaniem dobrze sobie z tym poradziła.

W książce ciągle coś się dzieje, nie znajdziecie tutaj czasu na nudę. Emocji może nie jest zbyt wiele, przynajmniej ja nie odczuwałam jakichś intensywnych porywów serca. Nie miałam ochoty wyrywać sobie włosów z głowy, a i nogami też nie przebierałam. Ot, fajnie się czytało, bez ochów i achów.

Jeśli przemawia do Was opis, jesteście fanami podróżowania w czasie i lubicie młodzieżowe książki, to dajcie szansę Tysiąc odłamków ciebie. To  pierwszy tom i sama jestem ciekawa, jak rozwinie się to wszystko w pozostałych dwóch. Niemniej, parcia wielkiego na to nie mam.

3 komentarze:

  1. Kurcze, szkoda, że są tak wyraźne podobieństwa do Trylogii Czasu. Niemniej i tak chcę poznać tę serię :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Po przeczytaniu opisu też pomyślałam o "Trylogii Czasu", którą bardzo lubię. ♥ Myślę, że za jakiś czas przeczytam powyższą książkę. ;)
    Jools and her books

    OdpowiedzUsuń
  3. W ogóle zauważyłam po opiniach ludzi na temat książek, że chyba ci zagraniczni odbierają te książki inaczej i może dlatego oni bardziej je chwalą i są nimi zachwyceni, a potem przychodzi do nas taka i okazuje się, że jednak wcale to nie jest jakieś arcydzieło.
    Ja bardzo chciałam ją przeczytać, po prostu moje oczekiwanie na nią w Polsce było przeogromne, ale jak wyszła to nie wiem co się stało, ale jakoś mi przeszło, a potem jeszcze posypały się negatywne opinie, to już w ogóle... Przyznaję w dużej mierze chciałam je mieć przez okładki, bo są cudne, ale przecież nie będę kupować książki dla samej okładki. Teraz juz pewnie po nią nie sięgnę (chociaż nie mówię nie).

    OdpowiedzUsuń