piątek, 28 lipca 2017

"Zgromadzenie Cieni" V.E. Schwab

Dziękuję!
Upłynęły cztery miesiące, odkąd w ręce Kella wpadł czarny kamień. Cztery miesiące, odkąd przecięły się ścieżki antariego i dziewczyny z Szarego Londynu, Delilah Bard. Cztery miesiące, odkąd książę Rhy został ranny, Kell i Lila pokonali rządzące Białym Londynem bliźniaki Dane, a kamień wraz z umierającym Hollandem wrzucili w otchłań Londynu Czarnego.
Pod wieloma względami sytuacja prawie wróciła do normalności, chociaż... Rhy spoważniał, a Kella dręczą wyrzuty sumienia. Antari nie przemyca już przedmiotów między światami – jest nerwowy, nawiedzany przez sny z udziałem złowieszczej magii, skupiony na myślach o Lili, która zniknęła mu z oczu w porcie, tak jak zawsze tego pragnęła.

Tymczasem w Czerwonym Londynie trwają przygotowania do Igrzysk Żywiołów, spektakularnego i kosztownego międzynarodowego turnieju – mającego na celu rozrywkę i zachowanie dobrych stosunków z sąsiednimi mocarstwami. Na zawody przybędzie wielu gości, a wśród nich starzy przyjaciele na pewnym statku pirackim.

Jednakże, podczas gdy wszyscy w Czerwonym Londynie skupiają się na czekających ich emocjach sportowych i towarzyszących igrzyskom przyjęciach, w innym Londynie rozkwita życie, a ci, którzy mieli rzekomo odejść na zawsze, powracają. Jak cień, który znika w nocy, lecz pojawia się znów kolejnego dnia, tak odżywać zdaje się Czarny Londyn. Tyle że magia wymaga równowagi, więc by odrodził się Czarny Londyn, inne miasto musi upaść...

Po rewelacyjnym Mroczniejszym odcieniu magii, przyszedł czas na kontynuację w postaci Zgromadzenia cieni. Tomem pierwszym się wręcz zachwycałam, dlatego liczyłam na to, że i tom drugi zwali mnie z nóg. Nie mogłam się go doczekać, a kiedy zabrałam się za czytanie, ciężko było mi się wciągnąć w fabułę. Nie wiem czemu, ale wydaje mi się, że kontynuacja jest nieco słabsza od tomu pierwszego, co z bólem serca stwierdzam. Przez około sto stron czytałam na trybie "bo wypada przeczytać kontynuację". Kolejne dwieście stron "bo wypada sprawdzić, czy dalej będzie lepiej". Dopiero po przekroczeniu połowy książki wciągnęłam się na tyle, by stwierdzić, że książka jest dobra, wiele się w niej dzieje, ale nadal nie uważam, żeby była tak dobra jak Mroczniejszy odcień magii. Brakuje mi tutaj tego ognia, tej pasji, tego charakteru, który był w jedynce. Owszem, druga połowa była świetna, ale żeby do niej dotrzeć, musiałam przemęczyć pierwszą, a nie o to chyba chodzi.

Przypominam sobie, jak Mroczniejszy odcień magii wciągnął mnie na samym starcie. Byłam zachwycona, pałałam achami i ochami na wszystkie strony. Zakończenie mnie zastanowiło, trochę było mi smutno, że to już koniec, ale byłam ogromnie ciekawa, jak to wszystko się rozwinie w następnym tomie. Powiem tak, Zgromadzenie cieni mi się podobało. Naprawdę! Pomimo tej pierwszej lekko słabszej (jak dla mnie) połowy. Z dużymi emocjami śledziłam to, co działo się z Kella. Tym razem Lila była mi (nie wiem czemu) bardziej obojętna. Z mniejszym zaciekawieniem czytałam jej perypetie. Moje zainteresowanie przejął Alucard, którego bardzo polubiłam. Prawie tak bardzo jak Kella!

Wydaje mi się, że Lila w tej części jest mało konkretna... Nie wiem czym to jest spowodowane, może autorka nie miała za bardzo pomysłu na jej postać? Szkoda. Kell to ten sam Kell jakiego poznałam w pierwszej części, może trochę się uspokoił i w ogóle. Niemniej darzę go taką ogromną sympatią, jak na samym początku.

Jeśli chodzi o dynamikę powieści. Tak, znowu będę porównywała. W tomie drugim jest znacznie, ale to znacznie spokojniej. Nie dzieje się tu tak wiele, jak w pierwszym tomie, gdzie akcja goniła akcję, a ja nie wiedziałam gdzie oczy podziać. Nie ukrywam, że mi tego brakuje, niemniej i tak podobało mi się to, co czytałam. Jedynie chcę zaznaczyć, że jeśli spodziewacie się takiej szalonej akcji, jak w Mroczniejszym odcieniu magii, to możecie się lekko zawieść.  Klimat tak samo dobry, utrzymany na niesamowitym poziomie. Postaci, trochę się z nimi pozmieniało, niemniej nadal uważam, że są świetnie stworzone i nie tak łatwo je zapomnieć. Emocji sporo, może nie na takim samym poziomie, jak w tomie I, ale ten tom również wzbudza wiele emocji. Co jeszcze? Autorka ma rewelacyjny styl pisania książek. Bardzo przyjemnie się je czyta, a przez treść wręcz się przepływa. Przyjemność czytania gwarantowana.

Czy polecam? Lubicie pierwszy tom? W takim razie koniecznie sięgnijcie po Zgromadzenie cieni. Lubicie konkretne, ale nie ciężkie powieści fantasy? To ten cykl jest dla Was. Bardzo fajny i ciekawy świat. Super bohaterowie i naprawdę sporo się dzieje. Osobiście polecam!

4 komentarze:

  1. Nie znam tej serii, ani tym bardziej autorki, ale chyba mogę dać jej szansę )

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spodoba Ci się! Tak sądzę, bo skoro Szóstka Wron Ci się podobała, to ten klimat też jest w dechę :D

      Usuń
  2. Widziałam ją w zapowiedziach. Coś mnie już do niej przyciągało i widzę, że się nie myliłam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam pierwszy tom tej serii - muszę więc przyśpieszyć jej lekturę w wakacje :D Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości

    OdpowiedzUsuń