Życie Amy Curry dalece odbiega od ideału. Jej ojciec zginął niedawno w wypadku samochodowym. Matka, chcąc na nowo wszystko poukładać, postanawia przeprowadzić się ze słonecznej Kalifornii do Connecticut. Niedługo po zakończeniu roku szkolnego Amy ma do niej dołączyć – przejechać przez niemal cały kraj, by zacząć zupełnie inne życie z dala od miejsca, które kocha i od wypróbowanych przyjaciół.
W długiej, zaplanowanej co do minuty, podróży Amy towarzyszyć ma Roger, syn znajomej rodziców. Dziewczyna nie widziała go od lat i początkowo jest przerażona wizją spędzenia kilku dni w obecności kogoś, kogo ledwie zna… Jednak Amy i Roger szybko znajdują wspólny język i postanawiają zmienić nudną jazdę z miejsca A do miejsca B w szaloną wyprawę po Ameryce – wyprawę, w trakcie której nie tylko przeżyją przygodę i odwiedzą kilka niezwykłych miejsc, ale również odnajdą samych siebie.
Książki o podróży, pięknym i prawdziwym uczuciu, o stracie, o zapomnieniu... O tym, co nieuniknione. Właśnie takie książki lubię, a jeszcze bardziej lubię to, że potrafią mnie zaskoczyć pomimo, iż wydają się schematyczne. Właśnie o takiej książce będę dzisiaj pisała. "Aż po horyzont" to książka, która może jednym wydawać się banalna, zaś drugim (w tym gronie jestem ja) przypadnie do gustu i pozostanie w pamięci, jako ta poruszająca do głębi i dająca do myślenia. Zwłaszcza, jeśli główny motyw książki jest bliski czytelnikowi...
Wydawać by się mogło, że to kolejna książka o nastolatkach, nastoletniej miłości i błahych problemach głównych bohaterów. Jakżeż mylące podejście! Muszę przyznać, że sama takie miałam, ale na szczęście treść mnie zaskoczyła - oczywiście pozytywnie. Chciałabym ciąg dalszy, ale sądzę, że autorka zakończyła tę przyjemną historię na pierwszym tomie. Z jednej strony to dobrze, z drugiej zaś... Czuję swoisty niedosyt i chcę jeszcze. Czy będzie ciąg dalszy? Tego nie wiem, ale za to chętnie zapoznaję się już z kolejną książką autorki "Lato drugiej szansy".
Przechodząc do mojej opinii na temat "Aż po horyzont", napiszę kilka słów o postaciach, które swoją drogą są bardzo dobrze wykreowane. Poznajemy Amy Curry, która ciężko przeżyła śmierć swojego taty, a teraz musi porzucić swoje dotychczasowe życie i wraz z matką przeprowadzić się do zupełnie innego stanu. Wszystko zacznie się od nowa. Być może będzie lepiej, ale co z miejscem, które jest skarbnicą dobrych wspomnień... Amy nie będzie podróżowała sama. Otóż będzie jej towarzyszył Roger, pewien błyskotliwy chłopak, którego poznała w dzieciństwie. Od razu można wyniuchać, że coś się kroi. Kroi się uczucie, ale takie, które nie powstaje z niczego, od tak sobie, bo tak. Taki psikus niewyjaśniony... Otóż nie. To piękne uczucie rodzić się będzie powoli, stopniowo budując napięcie. Wracając do sedna... Podoba mi się, jak autorka nakreśliła osobowości swoich bohaterów. Amy przeżywa ogromną stratę, walczy ze swoimi lękami i z tym, żeby nie obwiniać się za coś, czemu zupełnie winna nie jest. Roger jest tutaj tak jakby, pod postacią anioła stróża. Pomaga dziewczynie w zrozumieniu otaczającego ją świata i tego, że miotanie się w żalu i winie nie jest dobrym wyjściem. Jednak Roger jest też postacią, która również przechodzi pewną zmianę i zmienia podejście do kilku spraw...
Autorka uatrakcyjniła nam czytanie wszystkimi - że tak powiem - wstawkami w książce. Rysunki, zdjęcia miejsc, paragony, rozpiski, a co najlepsze - listy muzyczne, jakie komponowali sobie podczas trasy nasi bohaterowie. Każde miejsce i każda piosenka ma znaczenie dla tej dwójki. W każdym z tych celów podróży przechodzą stopniową zmianę, która rzutować będzie na ich wspólną przyszłość. Widać, że wszystko jest dobrze przemyślane przez Morgan Matson, a dobrze zaplanowana książka, to już połowa sukcesu. Dodatkowo historię Amy i Rogera czyta się tak... lekko. Sama przyjemność. Zwłaszcza jeśli szukacie czegoś odprężającego. Ze swojej strony powiem, że książka nie jest wielce wybitna, ale jest dobra. Do mnie trafiła i będę ją miło wspominać, a może nawet do niej wrócę?
Też mam wiele takich książek, które wybitne nie są, ale jakoś zapadają w pamięc :)
OdpowiedzUsuńTakie niby nic, ale mnie zachęciłaś. Po przeczytaniu samego opisu uznałam, że to nie dla mnie, bo chwilowo mam dość nastoletnich romansów, ale recenzja sprawiła, że dla tej książki mogłabym zrobić wyjątek. Zdaje się mieć w sobie coś więcej. Na pewno spróbuję, gdy będę miała okazję.
OdpowiedzUsuńTeraz mogę Ci również polecić "Lato drugiej szansy". Warto zwrócić na nią uwagę, już niebawem znajdziesz u mnie jej recenzję :)
UsuńNo właśnie niby nic, jak wyżej napisano, ale jednak coś. Tytuł zapisze.
OdpowiedzUsuńJuż od dawna myślę nad zakupem tej książki i chyba wakacje, to odpowiedni czas żeby ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńUwielbiam powieści z podróżą w tle, dlatego jestem skłonna dać Aż po horyzont szansę. Wydaje się być idealną powieścią na wakacje. :)
OdpowiedzUsuńI ja takie książki uwielbiam, więc na pewno przeczytam :)
OdpowiedzUsuńBędę się rozglądać, może trafię na jakąś promocję :)
OdpowiedzUsuńOkładki śliczne, od razu widać lekkość i zupełną niezobowiązującą fabułę. Od czasu do czasu lubię poczytać takie książki :)
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o książce i dziękuję, że zwróciłaś na nią moją uwagę :)
OdpowiedzUsuńChyba bardziej mam ochotę na drugą powieść tej autorki ;-)
OdpowiedzUsuńJak na razie mam na półce tylko "Lato drugiej szansy" ale po tą również mam zamiar sięgnąć :)
OdpowiedzUsuńZabieram tę książkę ze sobą na wakacje, więc cieszy mnie ogrom pozytywnych recenzji :D Dobrze, że jest czymś świeżym i wyróżnia się na tle innych.
OdpowiedzUsuńNa lato/wakacje, jest idealna :)
UsuńChętnie przeczytam "Aż po horyzont"- wydaje się być lekturą idealną na letnie dni. :) Przede wszystkim muszę dostać jednak w swoje łapki "Lato drugiej szansy"- coś czuję, że przy tej książce pani Matson bez emocji i wzruszeń się nie obejdzie, a tego właśnie szukam ostatnio w powieściach. :)
OdpowiedzUsuń"Lato drugiej szansy" wycisnęło ze mnie sporo łez, więc polecam :) Jeśli szukasz wyciskaczy łez, to koniecznie sięgnij po "Jeśli zostanę" i "Wiadomość z nieba" :)
UsuńPlanuję zakup w niedalekiej przyszłości :)
OdpowiedzUsuńmam wrażenie, że ta książka jest trochę podobna do Na krawędzi nigdy. Nie podobała mi się ta historia, więc pewnie Aż po horyzont także nie będzie dla mnie :/
OdpowiedzUsuńTrafi do mnie, więc będę miała okazje się z nią zapoznać, mimo że to nie do końca moje klimaty :)
OdpowiedzUsuńCzytałam ,,Lato drugiej szansy" i mam teraz ochotę przeczytać ,,Aż po horyzont". :-)
OdpowiedzUsuń