Kiedy rodzinę Michele Windsor dotyka tragedia, dziewczyna zmuszona jest przeprowadzić się z Los Angeles do Nowego Jorku, gdzie mieszkają jej bogaci i arystokratyczni dziadkowie, których nie poznała nigdy wcześniej. W ich starym, pełnym rodzinnych sekretów domu przy Fifth Avenue, Michele odkrywa największą tajemnicę: dziennik jednej z jej przodkiń, który ma niesamowitą moc: przenosi ją w czasie do przeszłości, kiedy to został napisany. Tam, na wytwornym balu maskowym, Michele poznaje młodego mężczyznę o intensywnie niebieskich oczach, który przez całe życie nawiedzał ją w snach. Zakochuje się w nim i rozpoczyna romans nie z tego świata.
Michele zaczyna prowadzić podwójne życie, próbując zachować równowagę pomiędzy swoim współczesnym, szkolnym życiem a ucieczkami w przeszłość. Kiedy jednak dokonuje straszliwego odkrycia, musi udać się w podróż w czasie, by uratować chłopaka, którego pokochała i zakończyć poszukiwania, które zdecydują o jej losie.
Dawno nie czytałam książek o podróżach w czasie. Jedną z lubianych przeze mnie serią, w której podróże w czasie wiodą prym, to Trylogia czasu, do której mam ogromny sentyment. W niedługim odstępie czasu zdążyłam przeczytać dwie różne książki ze wspólnym motywem, o którym wspomniałam wyżej. Jedna z nich jest dobra, druga niestety okazała się kompletną porażką. Jak myślicie, której opinię przeczytacie za chwilę? Oczywiście tej dobrej. Zatem nie przedłużając, przejdźmy do oceny pozycji od wydawnictwa Jaguar, której tytuł brzmi Poza czasem.
W internecie można znaleźć już całkiem pokaźną liczbę recenzji. Jedne są pochlebne (i tych jest znacznie więcej), inne zaś niezbyt miłe. Ja osobiście nie miałam względem tej pozycji większych oczekiwań i nie nastawiałam się na coś spektakularnego, ale przyznaję, że jestem mile zaskoczona tym, że książka okazała się całkiem przyjemnym czytadłem.
Ogólna ocena niniejszej pozycji wychodzi na dobry z małym minusem. Pomysł nie jest w ogóle oryginalny, wątek miłosny również schematyczny, aczkolwiek urzekający. Przypadły mi do gustu opisy miejsc, ludzi i obyczajów.
Ogólna ocena niniejszej pozycji wychodzi na dobry z małym minusem. Pomysł nie jest w ogóle oryginalny, wątek miłosny również schematyczny, aczkolwiek urzekający. Przypadły mi do gustu opisy miejsc, ludzi i obyczajów.
Autorka poradziła sobie z tym wszystkim koncertowo, widać wyraźnie, że zanim zabrała się za napisanie Poza czasem, spędziła sporo czasu na przygotowaniu świata przedstawionego, a za to należy jej się wielkie uznanie, gdyż nie zawsze autor ma pojęcie o tym, co tworzy.
Postaci również niespecjalnie się wyróżniają na tle tych wszystkich nastoletnich bohaterów, których poznałam w całym moim życiu, ale mają w sobie pewną magię, dzięki której jestem skłonna stwierdzić, że mi się one spodobały. Michele i Phillip, bo tak im na imię, są zagubionymi nastolatkami, których łączą granice ich światów. On żyje w tym samym mieście, jednak w zupełnie innym czasie – Nowy Jork, pierwsza połowa XX wieku. Ona jest współczesną nastolatką, która wraca w rodzinne strony swojej matki, gdzie czeka na nią przygoda życia… Oczywiście Phillip jest czarujący, przystojny, elokwentny i posiada wszystkie cechy bożyszcza, jakie można sobie wyobrazić. Michele jest dziewoją o gołębim sercu, podejmującą zupełnie niedorzeczne (przynajmniej dla mnie) wybory… Daję postaciom ocenę dostateczną, gdyż nie jestem ani nimi zachwycona, ani zniesmaczona.
Sądzę, że jednak nie sięgnę po kontynuację. Nie dlatego, iż może mi się ona nie spodobać (chociaż to przecież całkiem możliwe), chodzi po prostu o to, że nie jest to książka dla mnie, w sensie wiekowym. Już nie jestem nastolatką i takie książki do mnie kompletnie nie przemawiają. Zdarzają się oczywiście wyjątki, jednak podróże w czasie i lekko infantylna miłość nie są dla mnie. Ot, co. Dlatego serię o podróżach w czasie mogę polecić głównie nastolatkom, a w szczególności płci pięknej. ;)
Postaci również niespecjalnie się wyróżniają na tle tych wszystkich nastoletnich bohaterów, których poznałam w całym moim życiu, ale mają w sobie pewną magię, dzięki której jestem skłonna stwierdzić, że mi się one spodobały. Michele i Phillip, bo tak im na imię, są zagubionymi nastolatkami, których łączą granice ich światów. On żyje w tym samym mieście, jednak w zupełnie innym czasie – Nowy Jork, pierwsza połowa XX wieku. Ona jest współczesną nastolatką, która wraca w rodzinne strony swojej matki, gdzie czeka na nią przygoda życia… Oczywiście Phillip jest czarujący, przystojny, elokwentny i posiada wszystkie cechy bożyszcza, jakie można sobie wyobrazić. Michele jest dziewoją o gołębim sercu, podejmującą zupełnie niedorzeczne (przynajmniej dla mnie) wybory… Daję postaciom ocenę dostateczną, gdyż nie jestem ani nimi zachwycona, ani zniesmaczona.
Sądzę, że jednak nie sięgnę po kontynuację. Nie dlatego, iż może mi się ona nie spodobać (chociaż to przecież całkiem możliwe), chodzi po prostu o to, że nie jest to książka dla mnie, w sensie wiekowym. Już nie jestem nastolatką i takie książki do mnie kompletnie nie przemawiają. Zdarzają się oczywiście wyjątki, jednak podróże w czasie i lekko infantylna miłość nie są dla mnie. Ot, co. Dlatego serię o podróżach w czasie mogę polecić głównie nastolatkom, a w szczególności płci pięknej. ;)
Tekst napisany dla portalu Nastek.pl
Dziękuję!
Powiem tak,książkę mam i czytałam ale tak o jak dla mnie :D Szału nie ma, dupy nie urywa ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Obiło mi się o uszy, ale powiem szczerze - sama też czuję, że już wyrosłam z takich książek ;)
OdpowiedzUsuńNie czuję specjalnego pociągu do tej pozycji, a mam jeszcze wiele innych książek w kolejce, tak więc spasuję :/
OdpowiedzUsuńKsiążka stoi u mnie na półce i czeka na przeczytanie. Trochę mnie zmartwiłaś, tym, że ci się nie podoba. Przeglądając twoje wcześniejsze recenzje, wszystkie książki, które uwielbiam, są też twoimi ulubionymi. Ale co tam, i tak przeczytam (jak skończę ukochaną Niezgodną).
OdpowiedzUsuńPS. Trafiłam na twojego bloga zaledwie wczoraj i cieszę się z tego powodu. Fajnie czasem poczytać sobie zdanie innych o swoich ulubionych książkach. Podoba mi się, że piszesz krótko, zwięźle i na temat.
Pozdrawiam ciepło
A zatem miałam nosa, by tego nie czytać. Gdy książka pojawiła się na rynku przeczytałam opis urzeczona okładką, jednak nie sięgnęłam pi książkę właśnie z obawy, że jestem za stara. Niektóre młodzieżówki uświadamiają mi, że nastolatką już nie jestem i czytając, pomimo wielu pochwał w internecie nie czuję tego, co być może poczułabym parę lat temu. Miałam nawet taki okres, kiedy skreślałam każdą książkę, w.której głównymi bohaterami byli nastolatkowie. To mi przeszło, niektóre młodzieżówki nadal są dobre i chętnie po takie sięgam, ale na niektóre jestem za stara. Na takie jak ta na przykład - tak sądzę. A jeśli chodzi o podróże w czasie to również czytałam Teologię czasu i nawet mi się podobała, choć bardziej polubiłam książki Evy Voller, jest w nich coś, co sprawia mi niemałą frajdę. Poza tym, choć przewidywalne, urzekło mnie Hyperversum.:)
OdpowiedzUsuńA ja jestem nastolatką, ale ta infantylna miłość chyba już nie dla mnie. ;) Raczej nie ciągnie mnie do tej powieści.
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc brzmi dość stereotypowo, ale może kiedyś dam jej szansę ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Naczytałam się wielu negatywnych opinii na temat tej książki, ale skoro nie oceniasz jej jako kompletny kicz - a muszę przyznać, że cenię sobie twoje zdanie - to zapewne bez problemu mogę po nią chwycić :D
OdpowiedzUsuńJeszcze niedawno bardzo chciałam przeczytać tę pozycję, ale z czasem jakoś mój entuzjazm opadł. Szczerze mówiąc, na razie mam dość wszelkich fantastycznych książek, chyba ostatnio z nimi przedobrzyłam ;)
OdpowiedzUsuńCzytałam - książka nie jest zła, ale jednak mnie rozczarowała. Spodziewałam się czegoś lepszego :)
OdpowiedzUsuńPrzede mną przekonanie sie o wartości tej książki, ale ostatnio sparzyłam się na książkach o podróżach w czasie. Więc dam sobie jeszcze trochę czasu
OdpowiedzUsuńFajna książka, a ja po kontynuację sięgnę na pewno. :)
OdpowiedzUsuńDziewczyna z okładki przypomina mi Melindę z serialu Zaklinacz duchów. :)
OdpowiedzUsuń