wtorek, 29 lipca 2014

"Klub karmy" Jessica Brody


Pamiętam, jak jeszcze nie tak dawno temu miałam okazję przeczytać poprzednią książkę Brody pt. 52 powody, dla których nienawidzę mojego ojca, która okazała się przezabawną powieścią. Klub karmy to kolejna książka tejże autorki, nadająca się idealnie na poprawę humoru. Z tym że jednak poprzedni tytuł bardziej przypadł mi do gustu. Może dlatego, że motyw był nieco inny? Jasne, tam chodziło o nienawiść i swego rodzaju mściwość, tutaj również główna bohaterka pragnie zemsty. Jednak Klub karmy opierał się głównie na miłosnych rozterkach nastolatki, która swoim zachowaniem nie reprezentowała niczego dobrego.

Przechodząc do analizy fabuły. Brody tym razem skupia się (jak już wyżej wspomniałam) na zawirowaniach miłosnych, które wiodą prym w życiu głównej bohaterki, Madison. Otóż przyłapała ona swojego chłopaka na zdradzie z najpopularniejszą dziewczyną w szkole. Przez co – jak łatwo można się domyślić – jest największą jędzą, jaka kroczy korytarzami szkoły, do której uczęszcza Madison. Dziewczyna nie może otrząsnąć się z szoku, jednak nie załamuje się, a bierze ostro do dzieła. Zemsta bowiem najlepiej smakuje z dodatkiem cierpliwości, a tego czynnika Madison nie brakuje. Uwaga, zabawa się rozpoczyna!

Analizując postaci, jakie poznajemy w książce, śmiało możemy stwierdzić, że powieść jest skierowana do nastoletniego odbiorcy. Może właśnie dlatego jakoś specjalnie do mnie nie trafiła, aczkolwiek miło spędziłam z nią czas.

Jednak wracając do postaci – Madison to typowa amerykańska nastolatka, którą otacza wianuszek przyjaciółek, ma kochającą rodzinę, piękny domek w nie najgorszej dzielnicy. Wszystko to zakłóca zdrada jej chłopaka… Madison nie czeka, aż karma dosięgnie Masona, sama postanawia wymierzyć mu karmę, tfu! Karę. W sumie nie tylko jemu. Jej koleżanki również nie mają szczęścia w „miłości”, dlatego ich absztyfikantom również się dostanie.

Do czego zmierzam? Madison jest mściwą małą wiedźmą… Z początku ją polubiłam, ale później coraz bardziej przeginała, przez co straciła w moich oczach. Autorka skupiła się głównie na pierwszoplanowej postaci, dlatego o innych niewiele mogę napisać. Szczerze powiem, że zapomniałam nawet ich imion… Natomiast powiem coś o Masonie. Autorka stworzyła nam antybohatera – na początku pałamy do niego nienawiścią za to, co zrobił swojej dziewczynie, jednak później, kiedy ta przesadnie odpłaca mu się za krzywdy, dziwnym trafem Mason staje się tym dobrym, a Madison tą złą. Ogólnie rzecz biorąc, postaci nie są godne zapamiętania. Nie wyróżniają się niczym szczególnym, dlatego nie twierdzę, żeby autorka popisała się podczas ich kreacji. W 52 powodach… było o wiele lepiej, pani Brody.

Książka jest dosyć przewidywalna, zaskoczyła mnie może z jakieś dwa razy. Nie jest oryginalna, a postaci nie są świetne, ale pomimo to Klub karmy jest książką, którą mogę polecić na upalne dni. Jest niezobowiązująca, zabawna i bądź co bądź całkiem przyjemna. Jednak z czystym sumieniem mogę ją polecić tylko nastolatkom.

Dziękuję!

6 komentarzy:

  1. Książka czeka na mnie na półce. Tak myślałam, że będzie skierowana bardziej do nastolatek, ale poprzedniapowieść autorki naprawdę mi się podobała, więc kupiłam i tę. Może nie będę zachwycona, ale sądzę, że na leniwy upalny dzień się nada i nie będę marudzić.:)
    Przy okazji... okładka też jest gorsza niż 52 powody... Bardziej nastoletnia. Ale i tak przeczytam.:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Czasami takie niezobowiązujące coś jest potrzebne :D ale póki co mam ochotę na ambitniejsze lektury!

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie tytuł nie zachwyca tak samo jak okładka. Nawet nie wiem czy mam ochotę na Klub Karmy :) 52 powody... bardzo mi sie podobała, ale zobaczę może sie jeszcze skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam "52 powody...", ale choć była śmieszna, to nazbyt banalna. Dlatego odpuściłam sobie tę powieść...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie jestem jeszcze przekonana do tej książki. Ostatnio szukam lektury troszkę innej niż "Klub karmy". Ale może kiedyś po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń