środa, 6 lipca 2016

"Apetyt na życie" Mary Simses


Dziękuję!

Ellen Branford chce spełnić wyrażoną na łożu śmierci prośbę babci – odnaleźć chłopaka z małego miasteczka, w którym babcia była kiedyś zakochana, i przekazać mu jej ostatni list.
Porzucając Manhattan oraz narzeczonego z wyższych sfer nowojorskich, młoda kobieta wyrusza do Beacon w stanie Maine. Krótka wizyta szybko się komplikuje, gdy Ellen omal nie tonie w oceanie i zostaje wyratowana przez cieślę będącego przypadkowym świadkiem zdarzenia. Za sprawą wypadku Ellen zostaje kimś na kształt lokalnej sławy, co może jej dopomóc w odkryciu starannie ukrywanej przez babcię przeszłości – lub wręcz przeciwnie. W miarę jak młoda kobieta dowiaduje się o babci więcej, a zarazem zaczyna wątpić w słuszność własnych wyborów, staje się jasne, że jednodniowy wypad do Beacon trzeba będzie przedłużyć. „Apetyt na życie” to ciepła i smakowita opowieść o atrakcjach prostszego życia.

Ah! Już jakiś czas nie czytałam tak uroczej powieści. Tą książkę czyta się tak wyśmienicie, jakby oglądało się bardzo dobry film. Swoją drogą... chciałabym, żeby powstał film na jej podstawie. Z ogromną przyjemnością bym go obejrzała. 

Ogólnie wręcz przepadam za książkami obyczajowymi tegoż wydawnictwa, więc byłam przekonana, że "Apetyt na życie" mi się spodoba. Już sama okładka wskazywała na wyśmienitą, wakacyjną i lekką lekturę. A tego obecnie mi było trzeba. Kobiecej dawki romansu, śmiechu i przygody. I to wszystko otrzymałam, jestem jak najbardziej usatysfakcjonowana i sądzę, że każda kobieta szukająca tego samego - również będzie. 

Jeśli szukacie zabawnej książki o miłości, odkrywaniu siebie, potrzebach zmian w swoim życiu, to "Apetyt na życie" idealnie wpasuje się właśnie w te klimaty. Mamy tutaj bardzo sympatyczną i lekko zakręconą bohaterkę, która czasami przypominała mi mnie, ale nie odbiegam już od tematu. Mamy również rodzące się, piękne uczucie. Odkrywanie historii rodzinnej, która okazuje się bardzo podobna do teraźniejszego stanu życia głównej bohaterki. Mamy tutaj sporo humoru, zabawnych sytuacji, ciepła... Uroku. Nie chcę Wam zdradzać nic więcej na temat fabuły, aniżeli zrobił to wydawca, bo nie chcę tym samym odbierać Wam niewątpliwej przyjemności odkrywania powieści. A powieść tą, musicie poznać. Koniecznie!

Wczułam się w życie Ellen, w odkrywanie tajemnic jej babci. Nawet wzruszyłam się w sytuacji, kiedy ona i Roy czytali listy miłosne, pełne pasji, utraconej miłości... Ciężko było "przejść" obok tego wątku obojętnie. Po prostu się nie da.

Kibicowałam panu "cieśli" w zdobywaniu zaufania i sympatii głównej bohaterki. Wiecie... Roy to taki idealny mężczyzna... Nie chodzi mi o wygląd, a o zachowanie. Opiekuńczy, ciepły, wrażliwy, spokojny, zabawny i taki... ciut tajemniczy. Mogę jeszcze wymienić więcej słów, które go opisują, ale chciałabym, abyście sami go poznali. Dlatego już kończę z opisem. 

Klimat wakacyjny również się tutaj idealnie wpasował, dlatego jeśli wybieracie się na wakacje i szukacie jakiejś świetnej książki, to zwróćcie uwagę na "Apetyt na życie". Naprawdę warto! 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz