czwartek, 11 sierpnia 2016

"Dzień cudu" Wioletta Sawicka

Dziękuję!


Czasem trzeba prawie umrzeć, by zacząć żyć na nowo.
Pewnej nocy los na drodze Piotra stawia Hankę. Ratuje jej życie i czuje się za nią odpowiedzialny. Hanka początkowo jest nieufna, powoli otwiera się przed Piotrem.
Skrajnie różni, a potrzebni sobie. Ona z bagażem trudnych doświadczeń i piętnem śmierci, on niedoceniony z porażającą niemocą twórczą. Zawierają układ. On jej pomoże wymyślić sposób by mogła odejść na swoich warunkach, a w zamian zyska temat na książkę. Hanka sporządza listę marzeń, które chciałaby zrealizować przed śmiercią.
Każdy dzień z Piotrem dla Hanki to dzień cudu.

"Dzień cudu", to już moje czwarte spotkanie z twórczością autorki. Cykl "Wyjdziesz za mnie, Kotku" przypadł mi do gustu. Przeczytałam całą trylogię i pewnie jeszcze kiedyś do niej wrócę. Zastanawiałam się, jaka będzie najnowsza powieść Wioletty Sawickiej i powiem Wam, że byłam zaskoczona! Może temu, że (wiem powtarzam się) ostatnio nie mam w zwyczaju czytać opisów książek. Zdarza mi się to, ale rzadko. I dlatego treść "Dzień cudu" mnie zaskoczyła, ale pozytywnie, ponieważ to zupełnie coś innego. Coś kompletnie różniącego się od romantycznej historii z poprzedniej trylogii autorki. I jestem bardzo na tak, ponieważ lubię poznawać twórczość autora w różnych odsłonach. 

Narracja z punktu widzenia dwójki głównych bohaterów - Piotra i Hanki - jest jak najbardziej w punkt. Zawsze powtarzam, że lubię taki zabieg stylistyczny, dzięki niemu mamy wgląd w myśli i życie danego bohatera książki. Poznajemy Hankę, jej smutną przeszłość, szarą teraźniejszość i czarną dziurę przyszłości. Poznajemy Piotra, jego całkiem przyjemną przeszłość, bujną i zawirowaną teraźniejszość oraz przyszłość, której nie da się skonkretyzować. Dwa światy zderzają się ze sobą. Hanka poznaje Piotra i od tej pory wszystko się zmienia. Jednak nie myślcie, że kiedy oni się ze sobą poznają, to następuje wielki bum miłosny. Nie. Po przemyśleniach Hanki spodziewałam się tego, co nastąpi, więc tutaj zaskoczenia nie było, ale kilka razy autorce udało się mnie zbić z tropu. Jednak często powieść była przewidywalna, chociaż nie jest to jakoś szczególnie negatywne.

Jeśli chodzi o postaci... Sama nie wiem, może się trochę czepiam, ale sądzę, że ich kreacja mogłaby być konkretniejsza. Żałuję, że nie udało mi się z nimi zżyć. Owszem w pewnych momentach było mi smutno z powodu Hani czy też, było mi żal Piotra. Ale z drugiej strony, postaci są takie lekko mdławe. Piotra widzę bardziej takiego twardego i nieustępliwego, zaś Hanie bardziej kruchą i mniej taką twardą, chociaż w zasadzie z drugiej strony to, że jest odważna i sobie jakoś radzi w zaistniałej sytuacji jest dobre. Jednak miałam wrażenie, że Hania jest wykreowana na taką zakompleksioną i szarą myszkę, a jej zachowanie różni się od jej wizerunku, i trochę się to gryzie. Takie moje spostrzeżenie odnośnie bohaterów, które nie musi akurat Wam przeszkadzać.

Sądziłam, że "Dzień cudu" wzruszy mnie, złapie mocniej za serce, wzbudzi więcej emocji. Książkę czytało się naprawdę dobrze, autorka ma bardzo fajny styl, ale zabrakło mi tego, żeby ta powieść wywołała we mnie większe emocje, a szkoda...

Ogólnie rzecz biorąc, "Dzień cudu" jest dobrą książką, która porusza ciężkie i życiowe tematy, a bohaterowie są bardzo prawdziwi. Podobała mi się, ale zabrakło tego "czegoś". Niniejsza powieść jest kierowana w stronę kobiet, więc młodzieży ją raczej odradzam. Aczkolwiek, jest godna polecenia wszystkim chętnym, więc... Czytajcie.

3 komentarze:

  1. Mam zamiar zapoznać się z twórczością autorki :) Może zacznę od Dnia cudu :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Z twórczością autorki chcę się zapoznać już od dawna, może akurat ta powieść będzie idealna?

    OdpowiedzUsuń
  3. Za mną dwie pierwsze części trylogii tej Autorki i jak na razie muszę przyznać, że jej książki przypadły mi do gustu, zwłaszcza język, bo nie ma tak zbędnego patosu, który czasami można odnaleźć w podobnych pozycjach. Czyta się przyjemnie, niekiedy skłania do refleksji. Po "Dzień cudu" również sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń